Wonder Woman. Bogowie Gotham (Bohaterowie i Złoczyńcy DC – tom 33)

Dziwny jest to tom, gdyż w zamyśle redaktora kolekcji Nicka Jonesa, jest to możliwość porównania dwóch zupełnie innych aspektów pisania opowieści z Wonder Woman, jej mitologii, jak i towarzyszących jej bohaterów. Niby ponad rok różnicy pomiędzy wydaniem jednej i drugiej, a jednak wszystko widać gołym okiem. 

Bogowie Gotham” to dość archetypowe podejście ze strony Phila Jimeneza do pisania. Jak sam przyznaje, wychował się na danych komiksach z tytułową bohaterką i ten sznyt ze srebrnej ery komiksu został mu mocno we krwi. Tekstu tu co niemiara, rysunki również jego autorstwa zdają się mieć zupełnie inne tempo. A fundamenty historii są proste – oto bowiem trójka dzieci Aresa wydostała się z Hadesu, gdzie została posłana za swoje niecne występki. Za arenę swoich działań na Ziemi wybrali najbardziej zepsute miasto, czyli Gotham, które zaczęli wypaczać wedle swojego uznania. Zwróciło to uwagę nie tylko Mrocznego Rycerza, lecz i także Wonder Woman, którym relacje są, mówiąc delikatnie, neutralne. No i jeszcze jako wisienka na tym torcie kłopotów jest fakt, iż za awatary wybrali sobie złoli pierwszego sortu na czele z Jokerem. Wszystko brzmi jak typowy powód do większej rozpieruchy, która tak de facto następuje, lecz całość broni się licznymi wtrąceniami w generyczność superhero, które pudrują je dość przyzwoicie. Na istotny plus zaliczę użycie licznych odwołań do mitologii greckiej, które jest nieodstępna przy okazji postaci Nosicielki pokoju, jak i relacje pomiędzy bohaterami, które są dosyć mocno zarysowane, przez ilość użytego tekstu. Jak już wspomniałem Jimenez użył dużej ilości tekstu, ale akurat w tym przypadku zadziało to na plus, zrównoważony przez czcze snucie jadu przez złoczyńców. Rysunkowo jest tu bardzo dobrze, nie mam na to narzekać, choć sam pomysł nexusu jest chaotyczny, co wynikało z treści samej fabuły, i tak też zostało przeze mnie odebrane. Ogólnie historię oceniam na plus, jako smaczną ciekawostkę, z wyraźnym minusem za dialogi, które mogłyby spokojnie być okrojone o połowę, lecz jak scenarzysta chciał oddać hołd, to mu się udało. Niekoniecznie musi być to akceptowane przez czytelnika. 

Hiketeja” to opowieść o pewnej przysiędze pochodzącej ze starożytnej Grecji, która została sprytnie wykorzystane przez pewną dziewczynę, by uchronić ją przed wymiarem sprawiedliwości. I o ile można było dużo zarzucić poprzedniej historii, niniejsza mignęła niczym piorun na niebie. Tak, “Hikateja” z punktu widzenia narracji jest zupełnym przeciwieństwem “Bogów Gotham”, dialogi są tu skromne, narracja prowadzona jest głównie za pomocą warstwy graficznej J. G. Jonesa, choć już nie tak efektowna, jak u Jimeneza. Jest tu plastelinowo i sztucznie, bez licznych detali, kontury postaci są wypełnione niemalże jednolitymi kolorami, które sami nakładami w Paincie. Prostota jednak nie przeszkadzała mi w odbiorze, pomimo swoim oczywistych mankamentów, miała swój urok, nie czułem się zniesmaczony przez twórcę. Tym bardziej że tempo jest tak duże, iż mankamenty wytykam po ponownym przyjrzeniu się kadrom. Historia ma również te same cechy, co u poprzedniczki, silne oparcie na mitologii greckiej, jak i współpracę z Batmanem, który w tym przypadku nie zachował się neutralnie, a chciał dopiąć swego. Wyjście z tego ambarasu wydaje się oczywiste, choć oczywisty plot twist pokrzyżował zamiary czytelników takich jak ja, liczących na poważne starcie tytanów. Całość bawi jak blockbuster, nie chce się odebrać od niej ani na chwilę, choć niekonicznie tego zawsze szuka się w superhero. Gdybym kupił “Hikateję” jako samodzielny komiks, byłbym rozczarowany, a tak cieszę się z tego “dodatku”.

Starcie tych dwóch historii pokazuje dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, jak narracja scenarzysty może wpłynąć na odbiór historii, w zależności od jego bagażu doświadczeń. Jimez oddał hołd swojej nostalgii, a Rucka po prostu napisał dobrą historię. Po drugie, ukazanie relacji Batmana i Wonder Woman nie jest łatwe, gdyż oboje są tak silnymi przeciwieństwami, które można porównać jedynie do zapałki chodzącej po kupce prochu. Nie mniej tom oceniam jako udany, zupełnie inne podejście redaktora, który nie oddał mi po prostu kolejnej historii, a zestawił dwie, pokazując, jak świat DC jest bogaty i różnorodny w zależności od twórcy. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Phil Jimenez, J. M. DeMatteis, Greg Rucka 

Illustrator: Phil Jimenez, J. G. Jones 

Tłumacz: Robert Lipski, Anna Hikiert – Bereza 

Typ oprawy: twarda

Data premiery: 09.11.2022

Wydawca: Hachette

ISBN: 978-83-282-3512-0

Liczba stron: 200. 

Porównanie z wersją Egmont i Eaglemoss

Historia „Hikateja” jest zawarta w wydanym przez Egmont trzytomowym runie Grega Rucka. Porównanie było już raz przygotowanie przy okazji czwartego tomu kolekcji.

Eaglemoss wydał „Bogowie Gotham” jako „Raj utracony” w ramach 27-ego tomu „Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics” o zawartości: Wonder Woman (vol. 2) #164-169 (styczeń-czerwiec 2001) oraz The New Teen Titans (vol. 1) #38 (styczeń 1984)

Rozmiar:

  • Hachette: 175 x 262 mm
  • Eaglemoss: 170 x 260 mm.

Porównanie zawartości.

Porównanie grubości:

  • u góry Eaglemoss
  • na dole Hachette.

Porównanie kolorów/tłumaczeń:

  • po prawej Eaglemoss
  • po lewej Hachette.

Całostronnicowe okładki we wydaniu Eaglemoss.

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Dodaj komentarz