Wiem, wiem, czy nie mam już dość tych jakże podobnych do siebie w formie wizualnej i narracyjnej komiksów dla dzieci i dorosłych? Ależ skąd! Cedryk to kolejna prosta opowieść z humorem, w której występują tym razem po prostu ludzie. Nie zwierzęta, nie myślące psy i koty, tylko ludzie. Co w sumie okazało się siłą tego tytułu.

Raoul Cauvin, wielokrotnie nagradzany scenarzysta, przygotował liczne kilkustronicowe historie, których w przeważającej ilości głównym bohaterem jest Cedryk, uroczy dzieciak, jakich teoretycznie jest na świecie wielu. Nie byłoby w nim nic niezwykłego, gdyby nie połączenie kilku jego cech: niezwykła głowa do psot, chorobliwa zazdrość o pewną dziewczynę oraz interakcje z niezwykle zróżnicowaną charakterologicznie rodzina. Brzmi jak obraz praktycznie każdego z nas, ale nie każdy może być bohaterem takiego komiksu. Zapewne autor czerpał pełnymi garściami ze swojego życia lub też znajomych, gdyż dzieci są niekończące się kopalnią przezabawnych sytuacji, które aż się proszą o uwiecznienie. Co wyróżnia akurat ten tytuł? Zacznijmy od trywialnej sprawy, nie ma tu antropomorficznych zwierząt, które nader często miałem okazję widywać z dziećmi w licznych pozycjach. Często wychodziły one na plan pierwszy, tłamsząc postaci ludzkie. Dodatkowo w mojej aktualnej pozycji życiowej, mogę się doskonale utożsamić z przedstawioną rodziną, jej problemami, polami do negocjacji w tak pełnym od silnych charakterów gronie. Po trzecie, zróżnicowana forma podania, przeważnie na kilku stronach, jest tym, co jak się okazało, bardziej preferuję. Często miałem wrażenie, np. w takim Ptysiu i Billu, iż brakuje paru kadrów dopowiedzeń, forma zabijała treść. A tu wszystko wydaje się lepiej rozpisane, ma swój początek, środek i koniec. Takowa konwencja lepiej mi leży, fajnie narasta napięcie i finiszuje dobrym tekstem lub humorem sytuacyjnym.

Pomarudzić mogę na pewno na rysunki Ludeca, który ewidentnie ma problem z twarzami ludzi. Jest to widoczne w początkowych zeszytach, oczy uciekają od siebie, tworząc dziwne miny, a nawet pokracznie kreatury. Po paru kadrach przyjąłem sobie w myślach zabawę: no gdzie jest oczko? Na pewno sama warstwa wizualna, zrobiła na mnie dobre wrażenie, poza wspomnianym mankamentem. Jest szczegółowo, choć momentami zawodzą tła, dają radę stylizacje miejsc aktualnych wydarzeń jak i dawnych czasów, młodości nestora rodziny. Szkoda również, że tyle tu negatywnych emocji, frustracji, zazdrości i złości. Bohaterowie co rusz tu wybuchają negatywnymi uczuciami, z którymi nie zawsze sobie radzą. A szkoda, gdyż oprócz zabawy mógłby być zawarty walor edukacyjny dla dzieci chłonących wszystko niczym gąbka.

Plusy:
☺️życiowe historie
☺️koncepcje rysunków.
Minusy:
🤪uciekające oczy.

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Raoul Cauvin
Ilustrator: Laudec
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Data premiery: 27.04.2022
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328160972
Liczba stron: 144
Wymiary: 16.7×25.5cm.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Mam kolejne pytanie – zarówno jeśli chodzi o ten komiks jak i następny czyli „Jeleń, który je leni” – czy to także recenzje Mikołaja? Pozdrawiam Jacek Gądor – „Kraina komiksu”.
PolubieniePolubienie
Tak, moje ☺️
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję 😀
PolubieniePolubienie