Deadly Class. Tom 7. 1988 Miłość jak krew

Są komiksy, które dzięki swojemu projektowi mogę czytać bez końca, chociażby działo się tylko ciut więcej niż w poprzednim tomie. Takim przykładem jest właśnie Deadly class, którego siódmy tom odkładam na półkę, równie zadowolony jak przy poprzednich sześciu. 

Jeśli chodzi o brutalną i wulgarną bezkompromisową jazdę bez trzymanki, cały czas dostaję to, czego oczekuję, przy czym świetnie się bawię. Niniejszy tom jest chyba najbardziej przepełniony walką oraz akcją od zakończenia roku i masowego zabijania szczurów. Jednocześnie oprócz niezwykle efektownego wyżynania hord Yakuzy i innego mięsa armatniego, znalazło się miejsce na parę sytuacji, w których mogłem zgłębić kuluary umysłów licznych bohaterów. Najwięcej miejsca przypadło tutaj Marcusowi, jego wewnętrznej przemianie od momentu jego poznania, drodze, jaką przebył dosłownie z ulicy do miejsca, w którym aktualnie widze go w kadrach. Trochę martwi mnie tak oczywiste rozwiązywanie problemów, z którymi się boryka, lecz droga do upragnionego celu nie była usłana różami, a porozbijanym szkłem. Na szczęście nie tylko on ma tu swoje pięć minut, bo ktoś jeszcze zgarnął kilka dobrze skomponowanych kadrów. Krew leje się tu litrami, umiera wiele osób, w tym niestety bohaterowie, z którymi się dobrze się znam, a nawet sympatyzowałem. Co naturalnie prowadzi to do kilku mega smutnych momentów pełnych zwątpienia i żalu. 

Na wyczyny Wesa Craiga i Jordana Boyda nie mam po prostu słów. To, że ten drugi wnosi swoje kolory pomiędzy kreski Craiga, to świetny pomysł urozmaicenia każdego zeszytu, sceny czy też retrospekcji. Ma to wpływa na narrację Remendera, który skacze regularnie pomiędzy wątkami, a dobrym punktem zaczepienia dla czytelnika jest stosowana przez Boyda paleta pastelowych barw. Rysownik zaś daje okazję do użycia różnych podejść kolorysty, kilka razy zmieniając rysunki od realistycznych (wspomnienia) po pierwotną i brutalną kreskę pasująca do scenariusza jak nóż do nerki. Parę razy kadrowanie powala (wygięta Maria), splash page z pojedynkami chciałyby robić za plakaty na mojej ścianie. 

Kto przerwał czytanie po wprowadzeniu nowego rocznika, niech żałuje. Takie tomy robią robotę, czekam na kolejny. 

🔪cóż za akcja 

🔪cóż za emocje 

🔪cóż za rysunki. 

Minusy:

🙃tak, to po prostu kolejne Deadly class. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Rick Remender

Ilustrator: Wes Craig

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 120

Oprawa: miękka

Papier: kredowy

Druk: kolor

ISBN-13: 9788382301526

Data wydania: 18 październik 2021 roku. 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: