Magneto (Superzłoczyńcy Marvela tom 3)

Po przeczytaniu trzeciego tomu Ultimate X-Men odeszła mi mocno ochota na kolejne komiksy z Magneto. Zaślepiony nienawiścią mistrz magnetyzmu stał się dla mnie złolem drugiej kategorii, który idzie wedle jednego schematu – zniszczyć Homo sapiens, używając jak najwięcej argumentu siły. Ucierpiała na tym kolekcja Superzłoczyńcy Marvela, której również trzeci tom sygnuje opisywany tutaj osobnik. Jednak mija kilka tygodni, siadłem do lektury i wsiąkłem w tę zawaloną tekstem walkę. 

Tak naprawdę jedna rzecz mnie trzymała przy lekturze tego tomu, chciałem poznać genezę Genoshy, w jaki sposób Mutanci osiedlili się na niej, by potem w spektakularny sposób pozbył się ich Grant Morrison w New X-Men. Wydane w 1999 roku obie historie tutaj zawarte, „Wojna Magneto” oraz „Magneto Rex”, to skondensowana dawka tego, czym stał się na tym etapie Erik Lehnsherr. Człowiek, który tyle walczył o dobre imię Mutantów, wiele poświęcił, w końcu pękł, nie widział innej drogi jak kompletna destrukcja ludzkiego gatunku. Przewrotne jeszcze na początku daje im szansę, obierając za cel zwykłego człowieka, lecz po wymianie kilkunastu pokrętnych zdań, wyrok zostaje jedynie potwierdzony. Magneto robi wszystko, by osiągnąć swój cel. Oczywiście na drodze staną mu X-Men oraz pewna intratna propozycja ze strony ONZ. Finalnie, zostaje mianowany władcą Genoshy, co jest przedmiotem utarczek w historii „Magneto Rex”. Dodatkowo jest tu bardzo dużo o pewnym Josephie, o którym wiedza przyda się wielu w grudniu, gdy Egmont wyda zbiorcze Uncanny X-Men. 

Muszę przyznać, że całość spójnej fabuły przygotowanej przez Joe’ego Kelly’ego, Alana Davisa, Fabiana Nicieza, Joe Pruetta jest otoczona przez zwały testu. Chwała Dominikowi Szcześniakowi za przygotowanie tłumaczenia, które ma dobre flow, czyta się je dobrze, nie nudziłem się ani przez chwilę, choć poruszałem się po przodu mozolnie. Dobrze było poznać tak ważny fragment historii Magneto i jej wpływ na życie X-Men, uzupełnić kilka luk fabularnych. Jest to też czas drużyny w jednym z moich ulubionych składów, więc nie pozostaje mi nic innego jak polecać ten tom innym, choć narracja zalatuje mocno dawną epoką. 

Co do warstwy wizualnej są to lata 90-te w czystej postaci, gdzie wszyscy chodzi na siłownię, a kobiety dumnie prężyły piersi, jakby miały zaraz stanąć do hymnu. Pomimo że rysowników jest kilku, każdy z nich operuje podobnych sznytem z kilkoma niuansami. Tom ten zawiera kilka serii, podobnie jak ma się to w warstwie scenariusza, tutaj również przechodzi się pomiędzy nimi płynnie. Czuję swoim nosem, że nad całością musiała czuwać ta sama osoba. Pisząc krótko, polecam, lecz dla lubiących wyzwania dużych ilości tekstu. 

Plusy:

🤟ważne postaci i wydarzenia 

🤟rysunkowa nostalgia lat 90-tych. 

Minusy:

😣te zwały tekstu. 

TECHNIKALIA:

Scenariusz: Joe Kelly, Alan Davis, Fabian Nicieza, Joe Pruett

Rysunki: Alan Davis, Lee Weeks, Leinil Francis Yu, Brandon Petterson

Przekład: Dominik Szcześniak

Korekta: Agata Ostrowska

Korekta merytoryczna: Sebastian Smolarek

Oprawa: twarda

Liczba stron: 182

Druk: kolorowy

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: