Colorado Train jest komiksem inspirowanym powieścią Thibaulta Vermota, która nie ukazała się w Polsce. Będzie to zatem moje pierwsze spotkanie z historią, która Alex W. Inker obdarzył swoim sznytem. Czy zatem komiks ten słusznie ma na swoim koncie liczne nominacje i nagrody widoczne w sklepowych opisach?

Akcja rozgrywa się w połowie lat 90-tych XX wieku w zapomnianej przez świat miejscowości gdzieś pośród Gór Skalistych i Wyżyn Kolorado w USA. W miejscu tym wydobywano kiedyś w kopalniach cenne surowce, lecz teraz to już przeszłość. Bohaterami Colorado Train jest grupa dzieciaków, o których można powiedzieć jedno – nikt z nich nie ma łatwego życia. Sytuacji ich rodziców ma negatywny wpływ również na ich warunki bytowe. Do tego dochodzi do wielu patologicznych sytuacji, które dodatkowo pogłębiają smutny obraz miasta. Wydaje się, że nie ma tu nadziei, nic nie skończy się dobrze. Jedynym momentem izolacji od tego środowiska wydają się być wspólnie organizowane zabawy. Niestety również obarczone znamionami biedy i zepsucia, które potrafią rzucić im pod nogi zużyte strzykawki przez narkomanów. Jakby tego było jeszcze mało, pojawia się zagrożenie w postaci tajemniczego zabójcy. Wymiękacie? Bo bohaterowie musieli sobie z tym poradzić.

Bieda wylewa się z czarno-białych kadrów Alexa W. Inkera na każdym kroku, dając smutny obraz podupadłej prowincji. Dodatkowo jego prawie że realistyczna mocno kreska tylko uwidacznia biedę widoczną w każdym aspekcie krajobrazu miejskiego, jak i pozostałości dawanej działalności związanej z górnictwem. Zniszczone domy, zapyziałe miejsca, walający się śmieci i złom buduje smutny klimat, współczucia postaciom życia w trudnych warunkach.
Na początku dzieło Inkera jawiło mi się jako obyczaj, który swoim klimatem chciał pozbawić mnie całej nadziei jaką noszę w sercu. Dobitny klimat mocno wlewał się w moje serce, nie brał jeńców, rozpychał się łokciami i kolanami. Gdy już miałem tego dość, pojawiło się jeszcze gorsze zagrożenie, które nie traciło na realności. Wszystko wzbudzało we mnie negatywne, mroczne odczucia, które chciały zostać potraktowane promykiem słońca. Ta kiełkująca nadzieja, dodawała mi sił w kontynuacji lektury, aby poznać zakończenie. A okazało się ono na tyle dobre, iż wyszedłem rozpromieniony, tym co przeczytałem, choć z delikatnym posmakiem porażki. Bohaterów nie czeka żadna rewolucja, jedynie małe zmiany.

Należy zwrócić również uwagę na budowę niniejszego utworu. Każdy rozdział poprzedza tytuł piosenki, której słuchałem jako nastolatek. Autor komiksu jest tylko 3 lata młodszy ode mnie, widać, że posiadamy to samo zamiłowanie do ciężkiej muzyki. Tworzy to dodatkową warstwę muzyczną, którą odgrywam sobie w pamięci, a świecie dookreśla wykreowany świat. Zabieg ten nadaje swoistej filmowości, tworzą gotowy scenariusz pod adaptację kinową wraz ze ścieżką dźwiękową. Z chęcią bym ją obejrzał, by porównać stan jej zrozumienia przez ekipę filmową.

Pisząc tę recenzję mam w myślach jedno – to opowieść, które odciskają piętno na czytelniku. Poleca się ją innym, gdyż wachlarz emocji jest tak bogaty, że aż chce podzielić się nimi z innymi tym przeżyciem. Co szczerze czynię i ja, bierzcie i czytajcie ten komiks. Oto bowiem zestaw wszystkiego, co szczerze uwielbiam w tym medium, a wam zazdroszczę pierwszego podejścia. Uwierzcie mi, Colorado Train nie raz zagości przed moimi oczami.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Alex W. Inker
Ilustrator: Alex W. Inker
Tłumacz: Marta Duda-Gryc
Wydawnictwo: Lost in Time
Format: 165×210 mm
Liczba stron: 232
Oprawa: miękka
Papier: offset
Druk: czarno-biały
ISBN-13: 9788367270298
Data wydania: 24 marzec 2023 roku.