Powiem tak – w ogóle nie po drodze mi z tą postacią, nie widziałem sensu wchodzenia w kolejne lore, a eventowe naparzanki zupełnie go nie wyróżniały. Po prostu gość, co szybko biega. I tyle. Kolekcja WKKDC trochę zmieniła moją opinię, a BiZDC już w ogóle. Nie chcąc nadrabiać całego linii DC Odrodzenie, sięgnąłem po pierwszy tom z Uniwersum DC.

W środku zawarte są trzy historie, z których jedną mogę od razu po prostu pominąć. Są to dwa zeszyty z wydarzenia Wieczna Zima, o którym ju pisałem na blogu. W skrócie – radzę nie czytać tych zeszytów, bo tylko rozboli was głowa od chaosu. Poelcam skupić się na pozostałych, gdyż to zupełnie inny poziom zabawy. Na początek dostałem Sprawę pierścienia, która traktuje o potyczce z Barry’ego Allena z Doktorem Alchemy oraz o problemie z pierścieniem. Dokładnie tym, co go pokrywa, a ma pomóc w makiawelistycznym planie złoczyńcy. Jak głosi jego ksywka, jest alchemikiem, potrafi manipulować materią. I na tym opiera się cały koncept trudności jego przyskrzynienia. Cały wątek to typowe superhero ze sznytem detektywistycznym, w którym dochodzi do licznych starć z prędkością światła. Najlepiej bawiłem się przy okazji kadrów z dedukcjami, Kevin Shinick swietnie poprowadziła ten aspekt. Dzięki dobrym rysunkom całej zaangażowanej ekipy świetnie oglądało się te rewelacje. W szczególności te pokolorowane przez HI-FI, gdyż jego rękę wyczuwam na kilometr i aż mi oczy wilgotnieją z radości na widok jego pracy.

W mgnieniu oka to już popis większej ilości użytkowników mocy prędkości, którzy muszą radzić sobie z niecodzienną sytuacją. Wally zostaje nagle rzucany w podróż po różnych epokach, lądując w ciałach innych osób korzystających ze wspomnianej już mocy. Pokazuje to po raz kolejny, jak skuteczny jest Barry, gdy trzeba pomóc przyjaciołom i rozwiązać zagadkę. Dużo zabawy, która stanowi przyjemny bieg przez lore bohaterów, zahaczając mocno o wydarzenia z Kryzyzu bohaterów. Dodatkowo pokazując współpracę z członkami Ligi Sprawiedliwości oraz chemię jaka tam panuje. A nie zawsze jest ona pozytywna, tym bardziej, jeśli w grę wchodzą silne emocje. W mgnieniu… traktuję trochę jak laurkę Jeremy’ego Adamsa dla serii, chociaż czyta się ją lekko i przyjemnie.
Niestety rysunkowo akurat w tej części jest znacznie gorzej, nie lubię częstych zmian ilustratorów, a tutaj zaserwowano mi istny kalejdoskop. Rozumiem potrzebę dostosowania się do zmieniających się realiów, innych czasów i miejsc. Jednak ten zabieg tu się nie sprawdził, za dużo, za bardzo, zrobiło się chaotycznie. Tak to już jest jak się igra z prędkością. Aczkolwiek dinozaury wyglądały zacnie.

Ale to nie wszystko, gdyż oprócz typowych elementów gatunkowych, otrzymałem podczas lektury dużo elementów obyczajowych związanych z relacją Barry i Iris. Aż sam się nieraz uśmiechałem podczas czytania ich dialogów, które są naturalne oraz pełne gorących uczuć. Sam tom przeleciał mi diablo sprawnie, podobnie jak ostatnie tomy z BiZDC z Flashem. Bohater ten jest specyficzny, a pisanie go w innym tempie, niż zostało tu wykorzystane, zapewne skończyłoby się klęską. Bardzo przyjemne czytadło, na które warto zwrócić uwagę, gdyż nie tylko Batman jest dobrym detektywem. Allen też ma swoje sposoby, liczne okazje, żeby to pokazać, a robi to bardzo efektownie i efektywnie.

Należy tu mocno zaakcentować, że jest to jeden z tym „dobrych momentów na wejście w serię z danym bohaterem”. Na początku tomu zawarto dwie strony wyjaśnienia, kto kim jest, co w moim odczuciu usprawniło lekturę, a innym bardzo pomoże bez problemu wejść w mega szybki świat.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Andy Lanning, Jeremy Adams, Kevin Shinick
Ilustrator: Brandon Peterson, Clayton Henry, Will Conrad
Tłumacz: Tomasz Kłoszewski, Tomasz Sidorkiewicz
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328157026
Liczba stron: 280
Wymiary: 16.7×25.5cm
Data premiery: 22.03.2023 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.