Tekst ten piszę na bloga, gdyż nie mam zamiaru robić prezentacji tego komiksu na filmie na YouTube, musiałbym ocenzurować praktycznie całość. A tak ostrzegę potencjalnych odbiorców, będzie można wejść i zobaczyć, o czym właściwie mowa, pomimo wszechobecnej cenzury social mediów. A potem wydać wyrok kupujący/olewający.

A ewidentnie autor nie przejmuje się krytyką braku obyczajowości wszelkiej, idzie w zaparte nadal proponuje czytelnikom wyuzdane przygody Jomy i Rudego. Od pierwszego spojrzenia na okładkę od razu widać, że nie będzie lekko, na tytułowych bohaterów spoglądamy z wnętrza odbytu. Wybaczcie mi albo w sumie nie, nic co ludzkie nie jest mi obce, a to jest po prostu czysta anatomia. Mimo iż nie wygląda przyjemnie, to część każdego nas. Lecz nie na tym chciałbym się skupić, a na kilkudziesięciu paskach komiksowych, które są zawarte w środku, przedstawiających akty seksualne pary homoseksualnych kochanków. Jeśli kiedyś powiedzieliście „ja ci do sypialni nie zaglądam”, to Ojciec Rene spojrzał i zrelacjonował za pomocą swojej kreski, te miłosne ucieszki. W sumie chłopaki się bawią, mało, co mają granic, jako osoba hetero zastanawiam się, czy pary gejowskie uznają ten komiks za atrakcyjny. Bo jak na to popatrzeć, to jest to zwykły pornol, a kontrowersja polega na udziale księdza. Jestem wprost pewien, że niektóre z tych przygód mogły być przedmiotem i twojego życia seksualnego czytelniku, więc po co pisać, że to jakaś kontrowersja? A że chłopaki mają przy tym dużo zabawy, ewidentnie wielbią hedonizm, Ojciec wyobraźnię ma nieograniczoną, to i wielu zawstydzi. Oczywiście jest to produkt dla dorosłych, pomimo czarno-białej kreski, nie należy pokazywać tego dzieciom, by pokryły to kolorami.

Tak się zastanawiam, co ja właściwie wyniosłem z lektury „Z zada pradziada”? Ano przede wszystkim dużo dosłownego humoru seksualnego, który raz na jakiś czas mnie bawi. Dosłownie od premiery do premiery kolejnego dzieła tego twórcy. Po drugie, jaka nieskrępowana jest wyobraźnia Ojca, który po raz kolejny zaskakuje mnie zbiorem sytuacji, tytułem, jak i przyśpiewkami. No nie jest to produkt na miarę naszych czasów, raczej nostalgiczny powrót do czasów dzieciństwa, gdy czytałem “Kajko i Kokosza”, a potem “CKM-y”, “Playboye” i “Twoje Weekendy”. Tak, jest to kolejny komiksowo nostalgiczny powrót do czasów młodości, który przeżywam w domowym zaciszu.

Mam wrażenie, że tak prosta kreskówkowa kreska cały czas się powoli rozwija, ręką rysownika stawia coraz bardziej pewne linie. Wygląda to lepiej niż w „Winter Special” takie mam wrażenie, będę się tego trzymał, bo te gadające głowy, stojące penisy oraz inne członki są anatomicznie poprawne, nie ma w zasadzie co narzekać, na tę warstwę, jest po prostu dobra. Mogłaby być użyta w innym zestawie pasków, gdzie sprawdziłaby się równie dobrze, choć zapewne nie tryskałaby tak indywidualnością treści.

Pytanie na sam koniec brzmi: dla kogo to? Ano dla tych, co lubią rubaszny humor z bezpośrednim ukazaniem seksualność, zapodając go sobie raz na jakiś czas. Bo gdyby ten zbiór miał dwa razy większą objętość, na pewno nie byłby strawny. A pozostali niech po prostu dalej omijają twórczości wiecznie nienasyconego Ojca Rene, choć i nim zapewne przydałoby się wyluzować.
TECHNIKALIA:
Scenariusz i Ilustracje: Ojciec Rene
Typ oprawy: miękka
Data premiery: 25.02.2023
Wydawca: własne
Liczba stron: 32