W. E. – Maciek

Nie jest to zupełnie niespodziewanym zjawiskiem, gdy sukces produktu, powoduje powstanie jego kolejnej wersji. W komiksie niezależnym niezwykle dobrym przykładem triumfu są kampanie prowadzone przez Huberta Ronka, który m.in. ze swoją serią „W. E.” trafił do wielu fanów obrazkowego medium. Dlaczego by nie przygotować pobocznej historii, zwanej z języka angielskiego spin-offem? A do tego jeszcze z innym scenarzystą. 

To, że z zapartym tchem śledzę losy bohaterów opisywanej tu serii, wiecie już doskonale. Jako blog Comixxy dołączyliśmy do patronów medialnych, gdyż jestem zdania, iż należy Hubertowi Ronkowi atencja na każdym możliwym froncie, nie tylko tym związanym z komiksem, ale również jako organizatora i osoby. Z nieukrywaną przyjemnością wsparłem więc po raz kolejny jego projekt, będąc ciekaw, co też tym razem przygotuje wraz z Jakubem Sytym, znanym z licznymi tłumaczeń, jak i serii „Kubatu„. W teorii wszystko brzmi ciekawie, więc z przyjemnością zabrałem się do lektury „Maćka„. Fiku-miku, minął czas lektury czytelniku, a ja chcę „W. E. 5”! Zacznę od dwóch najważniejszych informacji, które zamieszczam poniżej. 

„W. E. – Zeszyt 5” będzie powiększony objętościowo oraz będzie ostatnim zeszytem głównej serii. 

„W. E. – Maciek” to jedna historia pisana ciągiem. 

Nie wiem, która z nich wydaje się większym szokiem, na pewno obie wywołały we mnie zdziwienie o różnym poziomie natężenia. Co do zakończenia wydawania głównej serii, remedium wydaje się odpowiedź znaleziona na stronach klubowych w rozmowie Huberta i Jakuba – powstanie kilka dalszych spin-offów. Mają one opowiedzieć losy kilku bohaterów, w nieokreślonej jeszcze liczbie. Od razu jestem za, byle okazała się to być skończona liczba o w miarę zrównanym z W. E. poziomem jakości. Tutaj Hubert musi uważać na zjawisko rozwodnienia, które często pojawia się w takich sytuacjach, chociaż są też chlubne wyjątki potwierdzające tę regułę. 

Czas najwyższy przejść do samego zeszytu pobocznego, który jak wspomniałem, okazał się napisany zupełnie inaczej niż pozostałe cztery. Jakub Syty okazuje się wielkim fanem serii, zastanawiał się po pierwszym zeszycie, co też działo się z Maćkiem w lesie. Odpowiedź znajdziemy tutaj, która jednych rozczaruje, gdyż opowiadanie spraw niedopowiedzianych powinno takie pozostać, a drudzy będą zadowoleni z tego, co przeczytają, a nawet będą nienasyceni jak zwykle. W moim odczuciu nowy duet twórców zaangażowanych w powstanie „Maćka” działa tak samo, jak pojedyncza osoba, co zdaje się świadczyć o poziomie wzajemnego zrozumienia obu panów. Cóż się zatem tam wydarzyło? Tytułowy bohater spotkał kolejne niebezpieczeństwa w postapokaliptycznej rzeczywistości, która przyniosła mu kolejne blizny na korze wspomnień. Po raz kolejny ukazano tutaj, iż największym problemem nie jest to, co się stało, lecz ludzie, którzy próbują sobie radzić na własną rękę, prawie zawsze mając innych w głębokim poważaniu. Maciek otrzymał lekcję, która zapamięta na pewno do końca życia. Oczywiście po wtóry nowe postaci, które się tu pojawiły, rodzą pytania o ich motywacje, wcześniejsze życie, w jaki sposób udało się im dotrwać do spotkania z Maćkiem, co może stać się kolejnym zeszytem w portfolio Huberta, albo też idealną okazją do snucia wielu fanowskich teorii. Podsumowując, bawiłem się przednio, klimat w ogóle się nie zmienił, z wypiekami na twarzy brnąłem do samego nieuchronnego końca niniejszej historii. 

Są tu jeszcze liczne graficzne dodatki, których przeglądanie miło zwieńcza lekturę, lecz mam tutaj delikatny żalik do twórców, którzy nie wykorzystali okładki zaproponowanej przez samego Jakuba. Ten szkic wygląda świetnie 😀 Graficzne nie napisze nic nowego, więc skwituję to tylko, że to kolejna dobra ronkowizna w czystej czarno-białej postaci. 

W paczce otrzymałem jeszcze podziękowania od twórców oraz wydrukowany zeszyt „W. E. versus mundialman na papierze” vol. 6 z wielce niepokojącą okładką. Warto zajrzeć do środka, aby przypomnieć sobie choćby moje dwie recenzje o zeszycie 3 i 4. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Jakub Syty 

Illustrator: Hubert Ronek 

Typ oprawy: miękka 

Data premiery: 22.11.2022

Wydawca: Niezależne

Liczba stron: 68. 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

One thought on “W. E. – Maciek

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: