Na tym etapie serial posiada już własną tożsamość, origin i pierwsze zawirowania za nami, dostałem tutaj, prawie że typowy amerykański sitcom, tylko brak śmiechów publiczności w tle. Nadal są ty niedzisiejsze efekty specjalne, lecz to wina zawirowań w samym Disneyu, pozwolę sobie o tym nie pisać, bo sam temat jest żenujący, a nie ma co dobijać leżącego konia. Jakby coś się zmieniło, na pewno wrócę do tematu.

Odcinek czwarty posiada dwa wątki, pierwszy z nich Wongocentryczny, co było zaskoczeniem, gdyż stawiałem, że ta postać będzie przeznaczona tylko na jeden epizod. Ale jak już Najwyższy czarodziej uraczył nas swoja obecności, to czemu nie miałby oczarować odcinka. No i tak zrobił, gdyż wokół niego roztaczała się największa zabawa. A chodziło o zabronienie Donny’emu Blaze’owi, który został wyrzucony z Kamar-Taj, wykorzystywaniu prawdziwej magi w celach rozbawienia publiczności. Pięknie tu pokazano kontrast pomiędzy mistycyzmem, a twardym i spisanym prawem ziemskim, co dodało nie tylko komizmu, ale również tragizmu w stosunku do starań Wonga. We wszystkim pomagała mu Mecenas She-Hulk, która nie zawsze miała na to czas. Ostatecznie okazało się, że czarodziej miał rację, a zgniłe jabłko narobiło bałaganu z demonami wypuszczonymi na wolność. Schematycznie jak nic, ale przyniosło trochę uśmiechu. À propos uśmiechu, Madisynn (nie spodziewacie się gdzie jest Y :P) zawojowała ten odcinek jeszcze bardziej niż Wong, z miejsca zdobyła serce widzów swoimi pół-pijackimi akcjami, owinęła sobie Najwyższego czarodzieja wokół palca, ma na niego liczne urocze haki. Mam nadzieję, że jest to motyw na jeden odcinek, chociaż amerykanie lubią zarzynać kursy znoszące złote jajka i będą ją wciskać co rusz. Pewnie stanie się Ms Wong 😉

Zaś z Jennifer zeszliśmy mocno na obyczajowe wątki, jej przyjaciółka Nikki bardziej dba o nią niż ona sama. Padło na jej sferę uczuciową, zaczęło randkować i przeszła przez typową falę niepowodzeń, która pokazała, jak liczne muszą być starania, żeby znaleźć tę idealną osobę. Moim zdaniem jednak ten wątek pokazał również obłudę ludzką, gdyż tak naprawdę Jennifer nikt się prawie nie interesuje. Sensacją stała się She-Hulk, która przejmuje jej ludzkie alter ego nie za pomocą siły, a oczekiwań społeczeństwa. Rządzą tu zupełnie inne demony niż w przypadku jej kuzyna. I teraz pytanie, czy zaakceptuje taką rolę?

Z dodatkowych wątków o Wrecking Crew był tylko gag z ojcem i jego łopatą, pewnie poczekamy przynajmniej jeden odcinek na cokolwiek w temacie. Ruszył za to wątek Titanii, która wdaje się w konflikt sądowy z Jennifer Walters, co znakomicie pokaże pojedynki na styku człowieczeństwo i superbohaterowie. Ogłaszam wojnę rozsądnych argumentów vs zepsucia. Wątek urwany, poszedł mocny cliffhanger.
Scena po napisach to Madisynn i Wong, w alkoholowej wyliczance, byle mi tu ktoś nie sprowadził Czarodzieja na drogę Tony’ego Starka!