10 sierpnia 2022 roku wjeżdża animowany serial z Grootem w roli głównej na Disney+ i wywiera na mnie mieszane uczucia. Zacznę od pierwszej oczywistej sprawy, jaką jest długość pojedynczego odcinka, nieprzekraczająca kilku minut, łącznie z czołówką i napisami końcowymi. Zupełnie nie spodziewałem się tego, aż musiałem zamarudzić sobie zdrowo w duchu. No więc czujcie się ostrzeżeni fani Strażników Galaktyki, jeśli liczyliście na spędzenie z Grootem tyle czasu, co na filmie, lepiej przygotujcie się od razu na kolejny serial.

Odcinków pierwszego sezonu jest pięć, wszystkie przygotowane za pomocą realistycznej animacji komputerowej, która wygląda naprawdę dobrze. Pomijając całkowicie kwestię wykorzystywania pracowników korporacji Disney, wygląda, że tutaj napracowano się nieźle nad doszlifowaniem detali. Jest kolorowo, gdy trzeba brudno, wnętrze statku kosmicznego jest wypełnione sprzętem, a Rocket wygląda jak z filmów. Ruchy jak najbardziej oddają teoretyczny realizm poruszanie się, nie znalazłem punktu, do którego mógłbym się przyczepić. Co dziwne, moi najmłodsi synowie całkowicie zignorowali go na rzecz Świnki Peppy i Psiego patrolu, zmuszając mnie do samodzielnego seansu wieczorem. Nie wiem, czy 4 lata to odpowiedni wiek dla widza, skoro postaci wywodzą się z widowiska dla przynajmniej nastolatków. Spróbuję jeszcze raz przy okazji kolejnego sezonu, być może wtedy chwycą przynętę komiksowej indoktrynacji.

Fabularnie jest zaś dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Duch humoru Jamesa Gunna unosi się tu mocno, slapstickowy humor króluje, co rusz, Groot jest jak typowe małe dziecko i tak też się zachowuje. Dodać muszę zaznaczyć, że bardzo inteligentne dziecko, które ma do dyspozycji od groma zdobyczy technologicznych, zdolności swojego gatunku jak i głowę pełną zwariowanych pomysłów, których nie waha się w ogóle używać. Jeśli śledziliście przygody Strażników, kojarzycie zapewne fakt, iż Groot ma swój charakterek, co kilkukrotnie jest tu pokazane, wykorzystane w zabawny sposób. Głos jest nadal podkładany przez Vin Diesela czy też Bradleya Coopera, co staje się kolejnym argumentem przemawiającym za jakością wykonania całości, jako jeden z lepszych produktów, którymi jesteśmy ostatnio zasypywani. Nie wiem, czy warto przełączać się na inny język niż oryginał i polskie napisy, moim zdaniem lepiej zostać przy oryginalnych głosach. Tym bardziej że dialogów tu mało. Szkoda zdradzać wam jakiekolwiek szczegóły fabularne, zepsuje to tylko zabawę, każdy może poświęcić pół godziny w imię dobrej zabawy, co wam gwarantuje. Miłego seansu!

One thought on “Ja jestem Groot”