Coś ten drugi sezon jest poszatkowany przez przerwy w emisji. Ledwo usiadłem do kolejnej sesji, nastąpiła kolejna przerwa w emisji, a serial trzyma nerwowo w napięciu. W dziesiątym odcinku otrzymałem dokładnie to, czego mniej więcej się spodziewałem – opowieści po drugiej stronie lustra, gdzie wcale nie było tak bizarro jak można było się tego spodziewać.

Zaczynamy od krótkiego przypomnienia wydarzeń w jaskini, w której portal został wykorzystany do ucieczki Ally. W ślad za nią ruszył Clark, który odkrywa przejście pomiędzy wymiarami jak i sam odwrócony świat, który po pierwsze zawiera czerwone słońca oraz ciała niebieskiego w kształcie sześcianów. Długo nie podziwiałem tych widoków, gdyż Super działa z prędkością światła, udał się do Twierdzy Samotności odwróconego Clarka, gdzie spotkał swoją matkę oczekującą syna. Krótka rozmowa, kilka wyjaśnienie po obu stronach zostało przerwane przez Jonathana, która proponuje ukryć się na farmie, prezentując jednocześnie gamę swoich mocy, które tutaj ma on, a nie jego brat. Od razu można spostrzec bardziej wyzywające wizerunki postaci, które są przeciwieństwem typowego spokojnego, małomiasteczkowego Smallville. Już na farmie Jonathan narzeka na swojego ojca, który nie poświęcał mu zbyt wiele uwagi, co zostaje przerwane przez Lois.

I tu pojawi się świetny pomysł twórców na ten odcinek, kilka retrospekcji z odwróconego świata, pokazujących jak odmiennie potrafią potoczyć się losy danych postaci. Na pierwszy rzut oka idzie Jonathan, zwany tutaj Jon-El, który jak już wiadomo, ma moce, staje się ofiara popularności ojca, który go zaniedbuje. Pada tu nawet zabawna nazwa przydomku Superboy z usta Jordana, bardzo miłe mrugnięcie okiem do fanów DC. Od dobrego układu, do dużej ilości negatywnych emocji, które pchają do w ręce Ally. I w tym świecie ten Kent ulega pokusom, jak nie narkotykom, to sekcie. Wróciłem do aktualnych wydarzeń, a tam Lois, która wytacza dzieło zdrady swojego syna szukającego naszyjnika, powodując tym samym swoją retrospekcję.

A w niej burzliwe wydarzenia rozstania tytułowej pary serialu, ukrywanie się u generała Lane’a, który wygląda na najmniej zmienionego. Widziałem tutaj również obraz ogromnej zdrady młodego Kenta, który działa, ze zmienioną Laną i napada bazę wojskową. Jest to również moment chyba najbardziej smutnych wydarzeń, gdy wyniszczony ćpaniem kryptonitu Clark chce udać się do drugiego świata, gdzie spotkało go niezrozumienie i śmierć. Powrót do aktualnych wydarzeń to przybycie Mitchella Andersona i jego retrospekcje.
A w nich jego przybycie do odwróconego świata i potyczka z siłami Ally. To tutaj Jon-El popełnia pierwsze morderstwo, zabija Andersona ze swojego świata przy próbie złączenia. Drugi z nich, obcy w tym świecie, uda się do Christy, która kieruje go do Lois. Ukrywa go w piwnicy, gdzie dowiaduje się wraz z Jordanem o losie męża. Dochodzimy tu do momentu przybycia Clarka z Jon-Elem na farmę. Kolejny powrót do aktualnych wydarzeń.

Mitchell załatwia tu złego Ela, prowadzi rozmowę, w której pojmuje ilość błędów, które uczynił. Nie ma na to zbyt długo czasu, gdyż zaczyna się ostateczna bitwa pod okiem dwóch Ally, podczas której Clark dostaje łupnia od własnego brata i Lany, a Anderson kończy marnie z rąk Jon-Ela. Tutaj jeszcze następuje chyba najluźniejsza retrospekcja odcinka, której poznałem losy Tal-Rho, najprzystojniejszego kawalera do wzięcia. Jego relacje z bratem, który upada, miłość życia, którą znajdue w Lanie oraz decyzję, którą podejmuje w świetle aktualnych wydarzeń. Chce zadośćuczynić bratu, zdradza Ally, co tym samym powoduje możliwość ucieczki i powrót do domu. A Clark musi się śpieszyć, gdyż Jonathan zmierza, by złączyć się ze swoim odpowiednikiem.
W mojej opinii jest to jeden z lepszych odcinków tego serialu, pokazująca wyobraźnie twórców w kreowaniu tego, z czego słynie DC – alternatywne światy, które są tak różne, będąc jednocześnie podobne do tych, które lubię śledzić. Za tę wizję ogromne gratulacje i podziękowania dla twórców!