Jeśli chodzi o komiksy frankofońskie, najbardziej lubię wydania zbiorcze. Od razu dostaję pełnię fabuły, przez około 200 stron cieszę się dobrymi rysunkami, nie muszę czekać na kolejne części. Nie inaczej jest w tym przypadku, choć ostatnia historia pozostawia pewien niedosyt. Autor “Podniebnego Harry’ego” i “Miecza Ardeńczyka” po raz kolejny zabrał mnie do ciekawego świata.

„Stary cybuch i jedwabna pończoszka” to komiks kryminalny co się zowie. Jednakże nie da się ukryć flirtu Étienne Willem z Arthurem Conan Doylem oraz jego najsłynniejszego bohatera. Nawet pada tu z ust głównego bohatera ironiczne porównania, co tylko prosi się o dodatkowe szukanie podobieństw. À propos bohaterów, pierwsze skrzypce gra tutaj inspektor Arbucle, ekhm przepraszam, nadinspektor Arbucle, starszy już detektyw, którego humor można poznać po fajce, którą akurat pali. Tak, jest ekscentryczny, ma kota i ogólnie lepiej zejść mu z drogi. Otacza go wielu osobników, którzy są pomocą w prowadzonych śledztwach lub też próbują udowodnić, że nie ma racji. Oczywiście z różnym skutkiem. Nie mniej lepiej w duecie więc Watson, kolejne ekhm, Miss MacMillan pomoże mu w rozwiązaniu zagadek. Żeby nie było łatwo, mają odmienne charaktery, momentami sprzeczne interesy, lecz kończy się zawsze w podobny sposób. Dużą dawką humoru, zwariowanych scen, oczywiście są i zbrodnie, które staną się przedmiotem dywagacji. A jest o czym, bo ludzie u władzy ulegają pokusie, trup ściele się gęsto, wracają byłe żony w dziwnych sytuacjach, no i jest wątek szpiegostwa. Całość wyda naprawdę nieźle, pierwsze dwa pomniejsze tomy są silnie ze sobą powiązane, fabuła sprawnie brnie do przodu i to za sprawą zarówno narracji opisowej jak i obrazkowej. Miałem tu mocne wrażenie, iż Willem dodał dużą szczyptę do i tak zwariowanego brytyjskiego humoru, coś od podejścia francuskiego. Więc uśmiechy w kąciku ust pojawiały się u mnie nader często, podpite sprawnym rozwiązaniem zagadki na koniec dwóch z trzech składowych wydawnictw. Nie obraziłbym się, gdyby ta seria potrwała dłużej, gdyż początkowa nieufność przy czytaniu, przerodziła się w zauroczenie na sam koniec.

Tak specjalnie zaznaczam odmienność ostatniej składowej, gdyż pojawia się tu swoisty prequel opowiadający przygody Miss MacMillan z przeszłości. Wszytko byłoby ok, jednak przyjęta wcześniej konwencja wyparowała i scenarzystka zaczęła tworzyć nową, wybijają mnie z rytmu. A szkoda, bo końcówka zaintrygowała, zasługuje na osobną serię, a nie jazdę na popularności głównej serii.

Rysunkowo dostałem tutaj mocno przerysowany kreskówkowy styl, który wymagał ode mnie chwili, aby przyzwyczaić się do jego przerysowania. W nagrodę dostałem postaci, które mają fizyczne odzwierciedlenia swoich cech psyche, które po jakimś czasie nie przeszkadzały mi, a nawet polubiłem. Jak już udało mi się przestać zwracać uwagę na te wspomniane mankamenty, odkryłem, ze rysunki mają o wile więcej do zaoferowania na poziomie detali jak i teł, które skrywają swoje własne tajemnice. Oczywiste są okładki, ze zdjęciami, reszta to już zadanie na detektywa – czytelnika.
Plusy:
👉kryminalne zagadki lat 30-tych
👉jednotomowe wydanie.
👉znajdźki.
Minusy:
🙄wytrącająca z wczówki ostatnia historia.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Étienne Willem
Ilustrator: Étienne Willem
Tłumacz: Paweł Łapiński
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 23.03.2022
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328149205
Liczba stron: 160
Wymiary: 21.6×28.5cm.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.