Szósty tom Kapitana Ameryki od Eda Brubakera to limitowana seria o podtytule „Odrodzenie”. Łatwo się domyślić co będzie zawarte w niniejszym tomie, jednak droga do przywrócenia status quo będzie wyboista, a przy okazji da się mocno poczuć klimat okresu Dark Reign w Marvelu oraz czasów wojennych.

W rok po śmieci Kapitana rozpoczyna się kulminacja wydarzeń z nią związanych. Powoli, lecz tym razem skutecznie zostanie przeprowadzone śledztwo w sprawie wyjaśnienia, co tak w ogóle się stało podczas zamachu, jaką w tym wszystkim pełni rolę Sharon Carter i jakie ma wobec niej plany Red Skull. Powoli wychodzą na światło dzienne rewelacje, zahaczają o coraz to większe grono osób, dzięki czemu intryga nabiera znaczenia jak i angażuje kolejnych złoczyńców. I jeśli chodzi o nich, to nie dziwne jest, że swoje palce wtyka w całą tę sytuację Norman Osborn. Byłem świadkiem działania jego programu Thunderbolts, z krótką, ale zapadającym w pamięci akcją Bullseye’a, oraz pewnej pobocznej rekrutacji. Osborn i Red Skull ewidentnie chcieli złapać za ogony zbyt wiele srok, gdyż ich knowania mają tyle warstw, co dobry tort urodzinowy. Po stronie tych dobrych dostajemy ówczesny skład Avengers, Reeda Richardsa, którzy starają się pomóc w odrodzeniu Kapitana na własną rękę. Tak więc na całego miałem możliwość zapoznać się z przepychankami Dark Avengers, Thunderbolts, Avengers, które reprezentują okres Dark Reign. Na szczęście krótkie notki choć trochę wprowadzają postaci, które mogą wydawać się nowe lub totalnie nie na miejscu. W miarę dobrze to wyszło, widać, że Ed Brubaker starannie odrobił zadanie domowe, nie ma tu chaotycznych gonitw i bitew, czuć powody i następstwa opowiadanych wydarzeń aż do wielkiego, satysfakcjonującego finału w zeszycie numer sześć.

Rysunki Bryana Hitcha i Butcha Guice’a wraz z kolorami Paula Mountsa to świetne nadanie klimatu noir dla tego ciągu wydarzeń. Od samego początku lubię te kolory, klimat rysunków, dynamikę ruchów. Choć im mniejszy kadr, tym bardziej nie chciało się chyba rysownikom, bo szczegóły znikają na rzecz rozmytych plam. Jednak najciekawsze są ponownie zilustrowane sceny z bogatego życia Kapitana Ameryki. Ten styl idealnie odświeżył wiele wydarzeń, które znałem z ramotek, ze znacznie bardziej ubogich rysunków. Nowe interpretacje dały, prawie że filmowy efekt, przyjemnie było śledzić Kapitan Amerykę błądzącego ponownie przez swoje życie. Niby to wstrzymanie pędzącego pociągu głównych wydarzeń, jednak całkowicie dla mnie zadowalające, dostarczające chwili oddechu. W przeciwieństwie do głównego bohatera, ale o tym polecam przeczytać już samodzielnie, nie chcę psuć wam radości z odkrywania dokonań Eda Brubakera i spółki, gdyż cały czas jestem zadowolony, szczerze polecam i czekam na dalszy ciąg.

Plusy:
👊klimat Dark Reign
👊rozwiązanie zagadki śmierci Kapitana Ameryki
👊rysunki oraz kolory
👊reinterpretacja wydarzeń z życia Kapitana.
Minusy:
☝️mały chaos z tłumem złoczyńców.

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Ed Brubaker
Ilustrator: Butch Guice, Brian Hitch, Luke Ross
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 19.01.2022 roku
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328152267
Liczba stron: 232
Wymiary: 17.0×26.0cm.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
One thought on “Kapitan Ameryka. Tom 6. Odrodzenie”