Shazam to jeden z tych superbohaterów, przy których okazji zastanawiasz się, czy przypadkiem nie jest już ich za dużo oraz, czy przypadkiem nie skończyły się DC pomysły na nowych herosów. A jednak bohater ten jest tylko 2 lata młodszy od Supermana, ma na swoim koncie kilka znaczących runów, jak i w 2019 dostał własny film kinowy.

Nie bez potrzeby piszę o filmie z Zacharym Levi’m, gdyż podstawą jego scenariusza jest właśnie zawarta w 12 tomie kolekcji Bohaterowie l Złoczyńcy DC, mini seria Moc Shazama! Dzięki temu będziecie w stanie zauważyć, ile to faktycznie adaptacja kinowa zawiera oryginalnego scenariusza i postaci, a ile zostało zmienione. Za przykład niech posłuży wycięcie originu Black Adama (ciekawe dlaczego, mrug, mrug, forsa), jak i przeniesienie głównego ciężaru złola na Doktora Sivanę. Z mojego punktu widzenia, zupełnie nie rozumiem przyśpieszenia utworzenia rodziny Shazama już w pierwszym filmie, tym bardziej że jest to podstawa regularnej serii “Moc Shazama!”

Tyle z dygresji, idzie gruba kreska, skupię się teraz na medium komiksowym zawartym w omawianym tomie. Jerry Ordway to ciekawa persona, stojąca u boku Johna Byrne’a, a po paru zawirowaniach dostał możliwość napisania nowych przygód tytułowego bohatera. Robił to przez 3 lata, by w 1994 roku został wydany nowy, kolejny początek przygód Shazama. Te 3 lata nie poszły na próżno, bowiem niniejsza mini seria rodzi nawet dzisiaj wrażenie swoim kunsztem graficznym, również spod ręki Ordwaya, stawiam stówę, że za kolejne 17 lat będzie równie dobrze odbierana jak kiedyś i dzisiaj. Na pewno jest to kwestia wykończenia rysunków akwarelami, co nadało im unikalności. Sam scenariusz również wciąga, mamy tu sprawnie rozpisany origin, który nie pozwala nudzić się ani na chwilę, oferując emocjonalną jazdę rollercoasterem przez postaci znane z lore Billy’ego Batsona i jego alter ego. Bardzo dobry początek, widać, na co poszły te trzy lata, warto zapoznać, posiadać ten tom, chociażby dla tej historii w domowej biblioteczce.

Niestety tyle dobrego nie jestem w stanie napiąć o czterech pierwszych zeszytach regularnej serii, która ruszyła w 1995 roku w ślad za prowodyrem. Peter Krause zaprezentował zgoła odmienną oprawę graficzną, zgodną z duchem epoki, w którym powstała. Niestety już teraz się zestarzała, choć kreskówkowy sznyt nadaje zupełnie innego, bardziej przyjaznego dla ogółu wrażenia. Obecność Ordwaya na piórze nie uchroniła jednak przed typowo odcinkową fabułą, lecz na duży plus należy uznać ciągłość fabularną.

Dodatki tym razem są poprawne, lecz ze wskazaniem na to, co pisze Nick Johns. Jego styl przypomina mi rozmowę z kumplem na temat wydarzeń w danym Uniwersum. Jak najbardziej odpowiedni człowiek, na właściwym miejscu.
Plusy:
🌕mini seria “Moc Shazama”
🌕Scenariusze Ordwaya
🌕dodatki Johnsa.
Minusy:
🌚zmiana tonacji pomiędzy mini, a regularną serią.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Jerry Ordway
Ilustrator: Peter Krause, Mike Parobeck
Tłumacz: Robert Lipski
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 19.01.2022
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-282-3488-8
Liczba stron: 208.
Dziękuję Wydawnictwu Hachette za udostępnienie komiksu do recenzji.