Żyjemy w czasach, w których króluje pośpiech, krótka forma, teledyski. Swoistą odpowiedzią na to wydaje się coraz to bogatsza oferta Wydawnictwa Jaguar, przybliżająca czytelnikom wielkie dzieła literatury w formie powieści graficznej. Adaptacją „Wielkiego Gatsby’ego” zajął się Fred Fordham, którego kojarzę z jego pracy przy innej powieści „Zabić Drozda”. W mojej opinii dobrze wykonanej, na tyle uniwersalnej, iż każdy znajdzie w niej coś ciekawego dla siebie.

Dokładnie na to samo liczyłem, sięgając po najnowszą komiksową pozycję w portfolio warszawskiego wydawnictwa. Tym razem po lekturze mam mieszane odczucia, gdyż na pewno nie jest to pozycja dla każdego. Zacznę od warstwy graficznej, która już od samej okładki prezentowała mi pastelową paletę, która jak się okazało, była obecna wewnątrz. Miałem nieodparte wrażenie, iż wiele kadrów zostało przygotowane na podobieństwo rycin czy też malunków średniowiecznych sporządzonych rysikiem i farbkami. Dystyngowane, prawie, że teatralne pozy, miny, zachowania przemawiające z kartek, dawały jasno do zrozumienia, z jakim typem ludzi mam do czynienia. A krajobrazy znakomicie uzupełniały liczne wnętrza będące miejscem wydarzeń powieści. Pastele te nadawały lekkości, atrakcyjności, a nawet przyjemnego uroku, kusząc czytelnika do udziału w niektórych wydarzeniach. Piękny lep na muchy.

Trzeba przyznać, że adaptację prozy F. Scotta Fitzgeralda czytało mi się sprawnie, te 200 stron minęło niezwykle szybko, nie miałem poczucia nudy, przytłoczenia ilością tekstu. Jest to opowieść na wskroś obyczajowa, przybliżająca realia, w których żył autor, które wielu z nas mogą wydawać się zupełnie obce, tym bardziej że opowiadają o pewnych okresie w historii Stanów Zjednoczonych. Oto bowiem wczesnym latem 1922 roku rozgrywają się wydarzenia widoczne przez Nicka Carrawaya, będącego narratorem całości historii. Jego oczyma mogłem obserwować bogatą społeczność żyjąca w Long Island. Oprócz oczywistych uciech, zabaw w wielkim stylu, przyciągających swoim splendorem, pojawiło się tu też parę rzeczy niepokojących. Tytułowy Gatsby, człowiek o wielkiej charyzmie, próbuje odzyskać utraconą miłość, która poszła już dalej. Intrygi, romanse, znęcanie fizyczne, korupcja, nielegalny handel czy też oszustwa w czasach prohibicji. Nie ma tu ludzi kryształowych, autor przedstawił tu bogactwo jako zatracenie wartości, szerzące się zepsucie, brak granic i pozwolenie dosłownie na wszystko. Jednak w całości tej teoretycznie pstrokatej i pustej wydmuszce znajduje się miejsce na komentarz społeczny oraz uniwersalne prawdy, dające się łatwo odczytać w tej jakże tragicznej opowieści. Bogactwo szczęścia nie daje, krzyczy praktycznie każdy z bohaterów „Wielkiego Gatsby’ego, po skończonej imprezie jesteśmy tak samo samotni jak przed nią.

Przez cały czas szukałem czegoś specjalnego w tej historii, do samego końca analizowałem wydarzenia, mając nadzieję na mały zawał, podobnie jak to miało miejsce w „Zabić Drozda”. Nie było mi to dane, zostało tu ukazane życie w USA lat 20-tych XX wieku wraz ze wpleceniem kilku uniwersalnych prawd. Ponadto kilka razy miałem wrażenia nagłego urwania scen, niczym w teledyskach wspomnianych na samym początku. W moim odczuciu to nie jest kwestia samej adaptacji per se, to sam pomysł autora, jego przeżyć, jego kraju, które nie każdemu mogą okazać się atrakcyjne. Rozumiem również fascynację Amerykanów, to kawałek ich historii. Jeśli chcecie poznać społeczny komentarz, na czasy po pierwszej Wojnie światowej, gdzie królowała prohibicja i powszechny boom gospodarczy, jest to historia dla was. Jeśli nie, są przecież inne uznane dzieła literatury światowej.
TECHNIKALIA:
Autor: Fred Fordham
Ilustrator: Aya Morton
Tłumacz: Natalia Mętrak-Ruda
Wydawnictwo: Jaguar
Format: 150×230 mm
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788382660180
Data wydania: 13 października 2021 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Jaguar za udostępnienie komiksu do recenzji.
I am truly delighted to glance at this weblog posts which contains plenty of
helpful facts, thanks for providing these data.
PolubieniePolubienie