Nightcrawler (Superbohaterowie Marvela tom 120)

Nightcrawler (Superbohaterowie Marvela tom 120) 

Na ostatni tom kolekcji Superbohaterowie Marvela nie czekałem jakoś specjalnie. Parę zagranicznych opinii sprawiło, że jakoś nie zapłonęła u mnie chęć poznania losów Kurta Wagnera, choć byłem pewien, że na pewno warto przeczytać Zeszyt z X-Men: Origins. Jeśli czyta ten tekst ktokolwiek z polskich pracowników czołowych wydawnictw, poproszę je wszystkie. Najzwyczajniej warto, zarówno scenariuszowo jak i rysunkowo i to tylko 368 stron. 

I na powyższym zeszycie nie zawiodłem się wcale, historia spranie narysowana i napisana. Przybliżyła mi odświeżone pochodzenie Nightcrawlera, nie musiałem na siłę brnąć w ramotkę, tak jak to było np. przy okazji Kitty Pryde. 

Przy okazji dalszej części, muszę przyznać się wam, że jestem wielkim fanem serialu Supernatural. Tak, wiem. Ma swoją proceduralną konwencję, parę baboli fabularnych, ale spędziłem z nim wiele przyjemnych lat, przy tym cudownym dźwięku silnika Mustanga Impala 😍 Dlatego wspominam akurat ten serial? A bo tytułowy bohater tomu w trzeciej solowej serii został właśnie takim bratem Winchesterem. O ile opis zagraniczny ogólnie zarysował mi tło fabularne i było tylko ok, to już wejście w ten nadnaturalny świat demonów i duchów podczas lektury, było nader przyjemne. Oto bowiem Kurt na prośbę Storm zajmuje się rozwiązaniem zagadki tajemniczej śmierci 13 dzieci. Sprawa bardzo szybko się komplikuje i nie ustępuje do samego końca. Naprawdę ciekawie zaczęło robić się, jak pojawiły się pierwsze symptomy udziału sił nieczystych. Pomysł na tę serię Roberto Aguirre-Sacasa jest naprawdę dobry, zeszyty w ilości 5 przeczytałem migiem, czując się jak przed telewizorem przy ulubionym serialu. Bardzo podobny sposób prowadzenia rozwoju fabuły, parę suspensów, choć poprowadzonych do spodziewanego finału. Druga sprawa również poprowadzona w podobny sposób, równie szybko i satysfakcjonująco migały mi kadry przed oczyma. Jedno z dużych zaskoczeń wśród tomów o mutantach. No i to umiejętne lawirowanie głównego bohatera pomiędzy światem, który zna, a który jest mu obcy. 

Rysunkowo też nieźle, choć Darick Robertson przesadził z seksualizacją kobiet, które wyginają się i patrzą na Kurta jak na mięso, które za chwilę ma zostać wrzucone na ruszt. 

Plusy:

💙zaskakująco dobre przygody detektywa Kurta 

💙dobre rysunki 

💙świetny origin. 

Minusy:

💔te dziwne pozy bohaterek. 

TECHNIKALIA:

Scenariusz: Adam Freeman, Marc Bernardin, Roberto Aguirre-Sacasa

Rysunki: Cary Nord, James Harren, Darick Robertson

Przekład: Agnieszka Szajewska

Korekta: Agata Ostrowska

Korekta merytoryczna: Sebastian Smolarek

Oprawa: twarda

Liczba stron: 184

Druk: kolorowy.

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: