Znacie to uczucie gdy czekacie na kolejny film, wybucha pandemia, oczekiwanie przedłuża się i.. dostajecie po prostu kolejny film Marvela. Z wszystkimi tego zaletami jak i wadami, ale siadacie w kinie, bawicie się dobrze, a potem dochodzi do was, że oni chyba nie zmienią podejścia. Dokładnie tak samo jak jest z eventami w komiksach…

A zrobię przekładaniec z moich wrażeń, bo uczucia zachwytu, przeplatały się z wrażeniem Deja Vu oraz zniesmaczenia. No to lecimy niczym Natasza w jednej z finałowych scen.
Jeśli chodzi o głównego złego to można poczuć jednocześnie zachwyt jak i rozczarowanie. To, kim okazał się Taskmaster woła o pomstę do nieba i nie ma żadnego pokrycia w komiksie. No może wygląd coś sugeruje, ale to tyle w temacie. Jak zwykle MCU stawia na praktycznie papierowe postacie. Za to Dreykov to już ktoś naprawdę zły, dialogi z jego udziałem są świetne i pokazują jego prawdziwie okrutną duszę, podszytą najgorszymi rosyjskimi praktykami. A jego diaboliczy master plan to cudo tego filmu.

Jak zwykle świetnie wychodzą interakcje pomiędzy bohaterami z dobrej strony ekranu, dzięki czemu miałem kupę radochy z dużej ilości one-linerów i zabawnych sytuacji mających rozłożyć ciężki klimat na łopatki. Dwie moje sceny zwróciły szczególną uwagę: Yelena kopiującą pozę Nataszy zdziwienie Red Guardiana po opuszczeniu celi z tym whaaaat z rosyjskim akcentem.

Ogólnie cała ta patchworkowa rodziny to mocno naciągana była. Po tylu latach, takie ponowne zjednoczenie nie byłoby możliwe. Tyle utyskiwania, łzawych scen i ludzi z takim bagażem emocjonalnym nie wydaje się realne. Tym bardziej tak szybkie przebaczenie.
Jedno czemu nie da się zaprzeczyć to klimat, sceny akcji i efekty specjalne. Pomijając wymienione już wady, typowy szpiegowski sznyt, połączony ze świetnymi efektami specjalnymi obecnymi w dużej ilości scen akcji, nie pozwoliły nudzić mi się przez te ponad dwie godziny. Ta warstwa w MCU to zawsze pewnik, nie bez kozery na takie filmy chodzi się do kina, gdy tylko jest okazja. Dzięki temu można wybaczyć odwlekanie premiery przez Disneya.

Brakowało mi trochę więcej mrugnięć oka do widzów. Spodziewałem się większej ilości nawiązań do komiksów. Brakowało mi trochę więcej lore Red Guardiana, taki Mikhail Ursus w postaci niedźwiedzia byłby zacny. Cieszę się, że dostaliśmy wyjaśnienie misji w Budapeszcie, zapowiedź kolejnej bohaterki w MCU, ale… To tylko kolejny typowy film Marvela, dosłownie od linijki.
