Thorgal. Saga. Żegnaj, Aaricio

Thorgal. Saga. Żegnaj, Aaricio

Obecnie Thorgal jest tak wyeksploatowaną serią, że cokolwiek nowego pojawi się w ofercie wydawnictw komiksowych, będzie odbierane jako chęć złupienia fanowskich kieszeni. Niestety, niezwykle dobry materiał, który od lat 80-tych XX wieku rozpala wyobraźnię milionów czytelników, z czasem zamienił się w telenowelę. Na ratunek przybywa nowa seria o nazwie Thorgal Saga, która w swoich założeniach ma opowiadać, w ramach zamkniętych opowieści, o nieznanych nam faktach z tego uniwersum.

Pierwszą pozycją jest Żegnaj Aaricio, opowiadająca o losach 70-letniego Thorgala, którego zastałem podczas odprawiania ceremonii pogrzebowej. Z wielkim żalem żegna on swoją ukochaną towarzyszkę życia. Chwilę słabości wykorzystuje jego zaciekły wróg, wąż Nidhogg, napawa się jego cierpieniem, oferując przy okazji możliwość ponownego ujrzenia Aaricii. Jak się możecie domyślać, uczucie straty protagonisty jest tak duże, iż korzysta on chętnie z pozornie uczciwej propozycji.

Zacznę od mojego zaskoczenia formą. Album ma 112 stron, co stwarza znacznie większe pole dla Robina Rechta (Trzeci Testament, Conan: Córka Lodowego Olbrzyma) do opowiedzenia własnej historii. A robi to nieśpiesznie, doskonale wykorzystując przestrzeń scenopisarską na pokazanie niespotykanej w pojedynczych albumach głównej serii ilości detali oraz informacji. Starannie zarysowuje realia czasów młodego herosa i jego wybranki, pozwalając na nostalgiczne wspomnienia o wydarzeniach z przeczytanych tomów głównej serii. Widać to już w pierwszym kadrze, przypominającym o początkowych scenach sagi. Jednocześnie dodaje swoje własne, tworząc zupełnie nową opowieść, która dała mi możliwość na przeżycie czegoś nowego. Choć sam w myślach, podobnie jak staruszek Thorgal, łapałem się na zdziwieniu: przecież to nie było tak… Autor nie stroni również od dynamicznych scen walk, które sprawiają, iż serce pulsuje szybciej.

Jeżeli chodzi o rysunki, zdecydowanie zasługują one na pochwałę. Jestem absolutnie zakochany w jego interpretacji Córki Lodowego Olbrzyma z uniwersum Conana. Żegnaj Aaricio wykorzystuje podobne motywy. Senne, majaczące czernią i szarościami kadry doskonale nadają się do opowieści fantasy. Jego plansze wprost zachwycają urokiem detali, misternych pociągnięć, które tworzą niezwykłe widoki. Jego realistyczna kreska jest doskonała do oddania różnorodności zarówno przebogatych światów przyrody, jak i elementów stworzonych przez człowieka. Nie tylko warstwa fabularna przypomniała mi odległe czasy, rysunki są równie sprawne co te Grzegorza Rosińskiego z pierwszych albumów. Nie mniej, Robin Recht zachował swoją własną tożsamość, dźwigając przy tym legendę serii.

Całość odbieram jako niezwykle udany eksperyment, który jest jednocześnie laurką złożoną przez oddanego fana (koniecznie przeczytajcie posłowie), jak i wniesieniem czegoś nowego do wieloletniego cyklu. Obawiałem się presji fandomu, jednak Recht wykonał pracę, którą sobie założył (przeczytajcie posłowie). Nie czuję tu presji, która wylewa się od kilku lat ze stron komiksów DC Comics (Batman Toma Kinga i Jamesa Tyniona IV!). Obecna jest tu czytelnicza pasja, wprost dziecięca miłość, która rozpaliła młodego czytelnika po zapoznaniu się z pierwszymi albumami serii. Nie jest to pozycja wybitna, jest dobrze skrojona, ma wszystkie elementy, które chciałem zobaczyć, a nawet ciut więcej. Mogę śmiało nazwać tę pozycję bezpieczną. Tylko czy właśnie tego potrzebowałem? Nie mniej czekam na kolejne propozycje z Thorgal Saga, chcę się przekonać, czy ktoś odważy się na śmiałe kroki, bez oddechu nostalgii na karku. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Robin Recht

Ilustrator: Robin Recht

Tłumacz: Wojciech Birek

Typ oprawy: miękka

Wydawca: Egmont

EAN: 9788328153547

Liczba stron: 112

Wymiary: 21.5×29.0cm

Data premiery: 26.04.2023 roku. 

Recenzja napisana z pomocą Pawła Kozery.

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

One thought on “Thorgal. Saga. Żegnaj, Aaricio

Dodaj komentarz