Szczerze, i nie po raz pierwszy, przyznam się wam do opóźniania czytania niektórych komiksów. Nie warto być na topie, czytać wszystkiego jak tylko wychodzi. Czasami warto zabrać się za lekturę całego cyklu, gdy jest już dostępny na rynku. I tak właśnie uczyniłem z serią Silver Surfer autorstwa Dana Slotta i Michaella Allreda.

Oba tomy to kompletna opowieść o relacji Silver Surfera i Dawn Greenwood. Zaczyna się od sztampowej kalki damy w opałach, a kończy na jednym z najlepszych finałów w komiksach superhero. Takim, który potrafi sprawić, iż każdemu poleci łza. Toczącą się przez prawie 700 stron historia, to bardzo dobrze poprowadzona opowieść o zupełnie obcych istotach we wszechświecie. Silver Surfer jest kosmitą, byłym heroldem Galactusa, pożeracza światów, podróżnikiem, który widział praktycznie wszytko. Dawn zaś jest domatorką, blisko związana z rodziną, nie widzi świata poza domem i miejscowością, w której żyje – Anchor bay. Pewno zdarzenie łączy ich, co wywraca ich dotychczasowe życia do góry nogami. Podróże przez kosmos, poznawanie różnorodnych obcych ras, jak i wydarzenia mające wpływ na cały wszechświat, wszystko to można znaleźć w obu recenzowanych zbiorach.

Przeczytanie całości na jednym posiedzeniu, było jedną z lepszych decyzji w moim komiksowych życiu. Silver Surfera Dana Slotta czyta się niezwykle lekko, nie ma tu dosłownie ani jednego momentu zbędnego przestoju. Cały czas coś się dzieje, pomimo podróży poprzez pustą przestrzeń wszechświata, autorzy skupili się ma ukazaniu najważniejszych przystanków na drodze. Dużo się tu mówi, bohaterowie często rozmawiają, wyjaśniają sobie zjawiska, uczą się, jak i rozwiązują problemy. W tym wszystkim Dawn uczłowiecza kosmitę, ma ku temu niezwykłe predyspozycje, przede wszystkim pozytywne nastawienie do życia. Norrin nie może oprzeć jej urokowi, chętnie rzuca się w kolejną wielką przygodę, z nową partnerką. Pozytywny przekaz mocno udzieliła się i mnie. Każdy ukończony rozdział, nawet pomimo wrednych cliffhangerów, napawał mnie optymizmem. Z nieukrywaną przyjemnością obserwowałem rozwój relacji, od przyjaźni do miłości, sprzeczki jak o akty poświęcenia. Dobrze przygotowane dialogi, tylko to uwidaczniają, co tylko potwierdza bardzo sprawne tłumaczenie.

W przypadku możliwości obserwowania relacji operującej na tak szerokim spektrum różnic rodzi się też pewna wada. Nie należy zapominać o gatunku niniejszego komiksu. To nadal jest superhero, które rządzi się swoimi prawami. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. W wielu miejscach, aż prosiło się o pogłębienie relacji o bardziej konkretne skutki decyzji bohaterów, lecz zdecydowano się na uproszczenia. Nie ma tu szczegółów wspólnego pożycia, są tylko ogólniki, które nie mogłoby pogłębić tę relację o dobrze znane nam aspekty związków. Najbardziej zdziwiłem się jak Dawn bardzo szybko zapomina o tym, co kiedyś zrobił Silver Surfer, ile istnień przez niego zginęło. Nabiera to posmaku infantylności, jednocześnie pokazując piękno prostej i oddanej miłości, która potrafi wybaczyć wiele w obliczu aktów chęci naprawy wyrządzonych szkód przez byłego oprawcę światów.

Na uwagę zasługuje przedstawione bogactwo wszechświata, które eksplorują bohaterowie. Nie mogło obyć się bez odpowiedniego zróżnicowania licznych planet, flory i fauny, czy też istot, z którymi bohaterowie prowadzą interakcje. Od tych przyjaznych poprzez odpowiednio udziwnionych, po wrogość, a nawet widmo śmierci. Nie wszyscy dają się zmienić, obrać drogę zmiany. To kolejny dorosły element fabularny, dodający punkty na rzecz tej produkcji.

Opisaną tu historię można określić również dobrą fabułą z kobiecym pierwiastkiem w tle. Dawn sprawia się niezwykle dobrze w roli płci pięknej, oferując niezwykły wachlarz emocji, zachowań, czy też reakcji na dziwy wszechświata. Doskonale kontrastuje to z kosmiczną potęgą męskością Norrina Radda, którego decyzje nie zawsze są najlepsze, a nawet zasługują na ciche dni ze strony drugiej połówki. Bogactwo emocji udziela się nie tylko głównym bohaterom, obcy równie pokazują, na co ich stać w tej kwestii. Nie są papierowe stereotypy, które często przewijały się przez kosmiczne sagi Marvela. Są one bardziej realistyczne, nadają innego i unikalnego wymiaru całości, który mnie ujął. Dlatego ze zdziwieniem zareagowałem na początkowe rewelacje w drugim tomie, zamienionym w typową sieczkę zgrai herosów. Na szczęście nie trwała ona zbyt długo, ale posmak pozostał.
Nie wyobrażam sobie nikogo innego odpowiedzialnego za rysunki i kolory w ramach tego zbioru. Cieszę się, że oba tomy to jeden scenarzysta, jeden rysownik i kolorysta. Dało mi to upragnioną jednolitość w odrębne obu warstw percepcji. Dzięki temu czułem się naprawdę zrelaksowany, czując spójną wizję jak i zamiary twórcze. Michael i Laura Allred przygotowali bardzo ciekawą interpretację, objawiająca się przede wszystkim bardzo grubymi kreskami oraz intensywnymi kolorami. Najwięcej na tym zyskał kosmos, który wygląda na zupełnie obcy, dziwne miejsca, przedmioty, istoty wyglądają świeżo. Nie są udziwnioną kalką ziemskich przymiotów. Kosmos jeszcze nigdy nie wyglądał tak ciekawie! Można też uprościć całość, porównując ją stylistycznie do animacji. Nawet jeśli, byłaby ona bogata w detale i ciekawie zaprojektowana. Idealnie współgrała ze zróżnicowaną gamą emocji, którą Dan Slott wlał w głównych bohaterów, jak i wszelkie postaci teł. Ten świat żyje własnym życie, chce się momentami w nim zamieszczać, podążać tropem głównych postaci.

Niniejszy run uważam za niezwykle udany. O ile wcześniej kosmos kojarzył mi się przede wszystkim z rozmachem i epickością wszelkich starć, tutaj skupiono się na dwójce bohaterów, emocjach, przemierzających bezkres wszechświat. Lubię romanse, może tutaj jest on zbyt ckliwy, lecz jest on bardzo dobrze i przede wszystkim dobrze poprowadzony. Dla mnie to świeży podmuch w gatunku, który polecam każdemu. Zupełnie nie spodziewałem się takiego przeżycia, ale teraz mogę wam to śmiało napisać – to jedno z lepiej napisanych serii superhero, odpowiednio urozmaiconych, lecz i także niebojąca się własnych wad.
TECHNIKALIA (tom 1):
Scenarzysta: Dan Slott, Michael Allred
Ilustrator: Michael Allred, Laura Allred
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Typ oprawy: twarda
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328154469
Liczba stron: 360
Wymiary: 17.0×26.0cm
Data premiery: 28.09.2022 roku.
TECHNIKALIA (tom 2):
EAN: 9788328153356
Liczba stron: 324
Data premiery: 25.01.2023 roku.