Pierwszy tom fantasy „Droga ku wieczności” od Ricka Remendera rozbudził moją wyobraźnię unikalną wizją, choć nie obyło się bez zbyt przeładowanego pierwszego aktu. Na drugi tom wieńczący cykl czekałem dwa lata, lecz nie miałem kompletnie ochoty go ruszać. Aż minął rok, dogrzebałem się do niego na mojej hałdzie wstydu.

Dla przypomnienia dwójka głównych bohaterów to Adam Osidis oraz Bóg Szeptów. Pierwszy z nich to śmiertelnie chory wygnaniec, który próbuje odkupić swoje winy, sprawiając, że opanowanie przez tego drugiego ofiary, nie zginą, a sam zostanie przy okazji uzdrowiony. Drugi tom skupia się na dalszej podróży do tytułowych Krynic Zhalu poprzez usiane niebezpieczeństwami krainy, wykreowane przez scenarzystę. Eksploatacja każdej z nich objawia się ponownym zaliczeniem i tak sporej ilości informacji wynikającej z uprzednich eksploatacji kadrów. Do tego dochodzi rozbudowana narracja w postaci tekstu w dymkach, jak i notatek Adama na początku każdego rozdziału. Dostałem tutaj przykład wymagającego komiksu, który każe mi zanegować całą listę artefaktów, by bawić się dobrze na wyniku pracy Remendera. Moją obawą było również i to, iż będę musiał powtórzyć sobie część pierwszą, by przypomnieć sobie wszystkie niuanse, gdyż brakuje tu wstępu przypominającego co ważniejsze niuanse.

Od razu zaznaczę swoją radość z pierwszych stron lektury, gdyż styl narracji powtarza najważniejsze fakty, co jakiś czas, w naturalny sposób, nie psując aktualnych rewelacji. Przez co nie byłem zmuszony do powtórnego czytania „Boga Szeptów”, a mogłem od razu cieszyć się finałem. Drugi akt zakończył się szybko, trzeci nadleciał dosłownie z powietrza i skończył się w Krynicach wraz z krótkim epilogiem. Pozorne ułatwienie Remendera nie pozbawiło go scenopisarskiego pazura, którym cały czas drapał mnie po istocie szarej ukrytej w mojej czaszce. „Droga ku wieczności” nie idzie na kompromisy, cały czas w pozornie przystępnym świecie fantasy, byłem atakowany przez dylematy moralne, które przykrywały mi pstrokate kolory bólem głowy od wewnętrznych rozmyślań. Czołowy duet postaci nie jest jednoznaczny, nie można oceniać ich przez pozornie proste odcienie czerni i bieli. Autor porusza się mocno w szarych odcieniach moralności, które stanowią kontrę dla wizualiów świata.

Drugi tom podszedł mi bardziej, efektywność trzeciego aktu mocno spłaszczyła trudy scenariusza, jednocześnie oferując mi cały czas klimat, który towarzyszył do ostatniej strony. Odkładając drugi tom, jestem zadowolony, niestety po raz kolejny utwierdzając się w przekonaniu starego prawidła mówiącego o pochłanianiu dzieł w całości, a nie jego składowych. Jako całość „Droga do wieczności” stanowi unikalną wizję Remendera, która wymaga skupienia na początku, by wynagrodzić świetną zabawą z nowo poznanymi prawidłami. Tak, udało się, lecz droga po grudzie zwiastowała fatalną pomyłkę gustu czytelniczego. Na szczęście doceniam tę pozycję, chętnie polecę każdemu, gdyż obie części są cały czas dostępne.

Jerome Opeña to rysownik, w którego pracach zakochałem się podczas pochłaniania „Uncanny X-Force” również od Wydawnictwa Mucha Comics. Jego wizja podąża prawie caly czas na równi scenariusza, gdyż kolejne kreacje narratorskie znajdują swoje piękne odwzorowanie w kreskach. Oczywisty chaos bitewny, konfrontacyjny pod koniec, to kwestia budowy utworu. Jest to jeden z nielicznych przykładów, gdy czytałem komiks w skupieniu, jednocześnie delektując się każdym z kadrów, osobno wyłapując smaczki ukryte w każdym ruchu ołówkiem. W moim przypadku często jest odwrotnie – wracam, by na nowo analizować rysunki, narracja jest wtedy znikoma, lub brnie za szybko do przodu. Mam słabość do unikalnych kreacji, lubię w nich utonąć, być przygnieciony szczegółami, które tak wiele obnażają, jak i potrafią nadal zaciekawić, odpowiadają na każde pytanie. Malkontenci zauważa elementy znanych schematów, nie przeczę – są. Opeña wybrnął z nich obronną ręką, oprawiając je w unikalne ramy, okraszając własnym sznytem. Tak, jestem w pełni zadowolony z lektury, wrócę do “Drogi…” za jakiś czas, aby przekonać się, czy starzej się godnie.

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Rick Remender
Ilustrator: Jerome Opeña
Tłumacz: Arek Wróblewski
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 180×275 mm
Liczba stron: 240
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788366589667
Data wydania: 7 marzec 2022 roku.