Metal Hurlant. Tom 4 

Metal Hurlant. Tom 4 

Przy okazji numeru czwartego większość z was powinna mieć już wyrobioną opinię na temat magazynu, jakim jest Metal Hurlant. Jest to wynik pracy francuskiej ekipy, z polskim tłumaczeniem, reprezentujący wysoki poziom jakości materiału, do którego już trzykrotnie zachęcaliśmy na blogu. Zapewne nie zdziwi was brak zmiany naszej opinii, gdyż po prostu mało jest tu rzeczy, które działają jako pełnosprawne minusy. 

Zawartość tego tomu to komisy vintage, które ukazały się już wcześniej w różnych numerach „metala”, zebrane pod wspólnym tytułem „Człowiek, ta krucha istota„. Tytuł przyłożony został w niektórych przyłożony domyślnie, niekiedy tylko zahacza, a nawet pokuszono się o antropomorfizację natury martwej. Chciałbym jednak zaparkować kwestię omówienia samych komisów, by skupić się na dwóch aspektach związanych ze samymi artykułami, które są tu zawarte w ilości większej niż samo moje ulubione medium. 

Rozkwit magazynu” Claude Ecken jest jednym z najbardziej wartościowych tekstów, jakie miałem okazję przeczytać o historii powiązanej z komiksem. Oczywiście nie biję tu kompletnie do opracowań książkowych, bo to zupełnie inne historia. Artykuł zawiera ogromne ilości ważnych dla mnie składników takich jak: fakty stanowiące kolejne etapy rozwoju Metal Hurlant, pasję ludzi ją tworzących oraz bezkompromisowość w działaniu. 16 stron wypełnionych angażująca opowieścią, fotografiami, planszami jest dokładnie tym, czego szukam w każdym z komiksów, lecz rzadko znajduje. Może jedynie teksty Nicka Johnsa z kolekcji „Bohaterowie i Złoczyńcy DC” są dobre, ale to, co jest tu zawarte, to swoisty wzorzec z Sevres. Mam cichą nadzieję, iż któreś z polskich Wydawnictw również czyta ten magazyn, zostanie porwany przez tę pasję, zmieni się pod jej względem poprzez zaczerpnięcie gotowych rozwiązań. Nie zawsze trzeba wynajdywać proch na nowo, czasem wystarczy odpowiednio wykorzystać istniejące elementy. Nie ma w tym żadnego wstydu, tym bardziej, jeśli wykorzystanie zapewni podniesienie czytelności a tym samym przychodów. 

Jean-Pierre Dionnet to jest jednak gość, który potrafi zawrócić rzekę swoimi działaniami. Jestem pełen podziwu dla jego bezczelności połączonej z ADHD w drodze do upragnionego celu. Tak się rodzą legendy! Swoją drogą dziwię się, że artykuł taki jak ten został zawarty dopiero w czwartym numerze, a nie na samym początku. Drugi i to zapewne nie tylko mój problem, to francuskie imiona i nazwiska, występujące tu dziesiątkami. Nie wysłuchałem propozycji wymowy każdego „z googla”, gdyż niweluje przyjemności z chłonięcie treści. Wolałem skupić się na ulubieńcach wybranych na podstawie top 10 przeczytanych tutaj komiksów.

Galeria

Wybrałem zdjęcia będące reprezentacją stylów użytych przez poszczególnych twórców. 

Jak sami widzicie, rozstrzał jest niesamowity, a sam obcując z różnego rodzaju komiksami, począwszy od komiksu niezależnego do uznanych twórców, bawiłem się znakomicie. No nie mogłem inaczej, gdyż i tu twórcy po raz wtóry trafili w to, co lubię w takich zbiorach: historyczny rys oraz spojrzenie na rozwój komiksów od wielu artystów, którzy aktualnie są uznawani za gwiazdy. Zresztą spójrzcie jeszcze raz na zdjęcia, czy wam nie zachęca to was to zapoznania się z całością, a nie tylko rzuconym przeze mnie ochłapem?

W tym miejscu pozwolę sobie również na kolejne uderzenie do tekstów, które w mojej opinii nie powinny poprzedzać komiksu, a być jego zwieńczeniem. Przy takim podejściu wpierw chłonie się komiks, a potem dostaje posłowie, które pomaga zrozumieć, lub wprost wyjaśnia, co właśnie się przeżyło. W kilku przypadkach jest tu to naprawdę potrzebne, gdyż twórcy swoje komiksu wykreowali jako znak ich czasów, czy też ówczesnej ich wrażliwości. 

Doskonale rozumiem postawę tych, co tylko przeczytają komiksy, a oleją teksty, lecz w mojej opinii tracicie ciekawe spojrzenie okiem Claude’a Eckena, który jest doświadczonym przewodnikiem poprzez pokręcone ścieżki tego medium. 

Na finał zostawiać słowa o kolejnym rodzaju tekstów, bowiem są tu również zawarte wywiady, co jest kolejnym świetnie przygotowanym sposobem do zrozumienia medium, które nas wszystkich frapuje. Co więcej, rozmowy z Phillippe Druilletem i Jean-Michel Nicolletem są naprawdę obszerne, nie jest to sprawa potraktowana po macoszemu, wrażenie kompletności po raz kolejny zaspokaja mój głód wiedzy. 

Jeśli miałbym wskazać mój absolutnie numer jeden komiks z tego zbioru, wybór padłby na “Eksterminator 17” od Jeana-Pierre’a Dionneta i Enkiego Billala. Wprost monumentalne i bijące mocno w oczy świetną kreską Bilala po oczach. Lubię tak skonstruowane opowieści, które po raz kolejny muszę opisać jednym słowem – kompletne. 

Mam nadzieje, że was zachęciłem do nabycia własnego egzemplarza, gdyż dzisiejszy słowo recenzji – kompletność – powinno być waszym przewodnikiem przez komiksowy świat. Właśnie między innymi uwielbiamy integralne, a to jest przykład takiego zbioru zawierającego to, co najlepsze! 

TECHNIKALIA:

Wydawca: Labrum

Data wydania: luty 2023

Oprawa: miękka

Papier: kredowy

Druk: kolor

Liczba stron: 288

Format: 205×270 mm

ISBN: 9772720361303

Wydanie: I

Cena okładkowa: 99 zł.

Dziękuję Wydawnictwu Labrum za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: