Są elementy popkultury, które są już tak rozwodnione, iż naprawdę trudno przy kolejnej próbie realizacji powołać konstrukt mogący wzbudzić zachwyt w czytelniku. Nie planowałem nabyć niniejszego komiksu, lubię tę postać, lecz co za dużo, to niezdrowo. Przygniotła mnie jednak ilość pozytywnych opinii, którą z chęcią bym wrzucił do jednego worka, a następnie spalił niczym zakazane księgi na solidnym stosie.

No i niestety dużo w tym racji, bo o ile rysunki Benoit Dahan da się wrzucić do worka wielu znakomitych rysowników rynku frankofońskiego, to już nie tak łatwo pójdzie mi z owocem współpracy z Cyrylem Liéron. Od razu zaznaczę, że obaj panowie powinni dostać medal za wzajemne zrozumienie się, wiele kobiet płacze w tym momencie, chciałoby mieć tak samo, jak oni, we własnym domowym zaciszu. Zarówno scenariusz, jak i rysunek stanowią tutaj jedno, gdyż to i to prowadziły mnie, przez meandry działania umysłu wielkiego detektywa. I to jest w zasadzie największa zaleta tego czytadła, gdyż pomysł w sumie prosty, aczkolwiek siła tkwi w szczegółach wykonania. Widocznie we Francji operuje się również powiedzeniem, po nitce do kłębka, na wzór ścian maniaków rozwiązujących śledztwa w filmach. Umysł Sherlocka może wydawać się chaotyczny w ilości słów wypowiadanych przez niego, które potrafią wprowadzić w konsternację. Niby jest to kolejne śledztwo, które miało mnie zaskoczyć, sprawić, że się pogubię w ilości detali, a finał okaże się zupełnie nieprzewidywalny. Cyryl Liéron wielkim fanem Arthura Conana Doyle’a jest, co widać po dialogach, jak i prowadzeniu wydarzeń, tak przypominających inne bardzo dobre adaptacji (Benedict Cumberbatch – mistrzu!), ale to rysownik przesądza oostatecznie o świetności tytułu.

Benoit Dahan dosłownie użył nitki, która prowadziła mnie przez całość chaosu śledczego czynionego przez Sherlocka. Nie ważna jest sama sprawa, choć współczuję ofiarom, tu liczy się, co znajduje się na drodze nitki. A bywa tu różnie z największą atrakcją pierwszej z dwóch wydań, podróż po umyśle samego najznakomitszego detektywa, który okazuje się uporządkowany, przy moim osobistym zarzucie totalnego chaosu. I koncept ten rozumiem, przyjmuję na klatę niczym strzał Lewandowskiego, trochę boli, ale po chwili cieszę się po dojściu do finalnego zrozumienia. Gdyby nie wspomniana nitka nie byłoby tu przyjemnie, kadry, rysunki są w spodziewanym chaosie, jednak serdeczna czerwona Pani prowadziła mnie wytrwale do celu. Czasem wyręczając się numerkami, zgrabnie umieszczonym w okolicy.

Istotną rolę pełnią tu również kolory, które nie chcą przytłaczać ważnych elementów do zrozumienia zamiarów scenarzysty mającego cel do wypełniania. Przeważnie rysunek jest jednokolorowy, co zupełnie nie umniejsza jego wadze. Dużo poszło pary na ten zbożny cel, jestem zadowolony z przyjętej innowacji, lecz czy w ostatniej części dyptyku chcę tego samego? Nie twierdzę bynajmniej, że jest to spodziewane rozwiązanie, świadczyłoby o kolejnym rozwodnieniu dobrego pojęcia. A tego nikt z nas nie chce. Nieprawdaż czytelniku?
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Cyryl Liéron
Ilustrator: Benoit Dahan
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Format: 233×312 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda
Druk: kolor
ISBN-13: 9788382304022
Data wydania: 31 październik 2022 roku