”Ścieżka Tornada” okazał się dla mnie tomem ważnym z co najmniej kilku powodów – po pierwsze mogłem przeczytać dłuższą historię koncentrującą się na Red Tornado, a po wtóre zapoznać się z kolejnym (aczkolwiek i nie ostatnim) budowaniem Ligii Sprawiedliwości od podstaw po jednym z Kryzysów w Uniwersum DC.

Pod względem historii trzydziesty dziewiąty tom kolekcji „Bohaterowie i Złoczyńcy DC” można podzielić na trzy części. Zeszyt 0 – „Wczoraj, Dziś, Jutro” to swoisty przekrój przez historię Ligi Sprawiedliwości opowiedziany przede wszystkim obrazem, za który odpowiedzialnych jest aż 25 artystów. To kalejdoskop stylów graficznych na przestrzeni kilkudziesięciu lat poprzedzających niniejszą inkarnację drużyny, wraz z narracją Brada Meltzera, który starał się zawrzeć w niej kwintesencję jej członków. Meltzer jak się okazuje, jest dozgonnym fanem tej zbieraniny, co wybrzmiewa tutaj jak laurka dawana dziadkom na ich święto. Dużo, szybko i naraz sprawia, że poczułem się, jakbym przechodził przez wystawę poświęconą tytułowej grupie.

”Ścieżka Tornada” to główne danie, które smakowało mi wybornie, ani się spostrzegłem, a już miała przyjść pora na deser. Zdecydowanie wolę jak wielki fan DC piszący scenariusze, przedkłada swoją pracę na takie pomniki. Dostałem tutaj kolejne oczekiwanie na powrót Red Tornada, który jak się okazało, zawsze po śmierci wraca do swojego sztucznego ciała. Tym razem jednak stało się inaczej, posiadł dzięki Deadmanowi ludzkie ciało, co stało się osią fabularną głównego wątku. A jest to ku mojemu zaskoczeniu opowieść o rodzinie i wielkiej miłości, walce o szczęście, co nie zapowiadało się po teoretycznie kolejnej sieczce komiksu superbohaterskiego z taką ilością postaci na froncie. Miłe zaskoczenie, wyjątek potwierdzający powiedzenie, iż nie należy oceniać książki po okładce.

Nie był to jedyny wątek tu prowadzony, gdyż w międzyczasie Trójca przegląda akta potencjalnych nowych członków Ligi Sprawiedliwości, komentując ich przydatność zgodnie z charakterem członka. Swoista ciekawostka, która znajduje weryfikację w terenie, a nie na papierze. Jest tu też wątek Black Lightinga, który łącznie z dwoma poprzednimi, również znajduje kulminację w finale. Podobał mi się klimat prowadzenia postaci, który niczym detektyw z komiksów noir, łączy poszczególne kropki we finalne rozwiązanie. A przy okazji udowadnia, czy jest wart członkostwa przed Wonder Woman, Supermanem i Batmanem. Bardzo dobre uzupełnienie „Ścieżki Tornad”, dzięki której zyskuje dodatkowe wymiary, jak i zmianę klimatu co kilka stron, dzięki umiejętnemu prowadzeniu postaci, tak różniących się od siebie.
”Epilog. Lista obecności” to swoiste podsumowanie rekrutacji członków, połączone z wieloma wielkimi wypowiedziami, jak i pokazaniem nowej siedziby. Dużo patetyzmu, dużo emocji, idealne zamknięcie tomu, lecz z majaczącym wątkiem na przyszłość, który chętnie by się przeczytało w kolejnych tomach.

Rysunki Ed Benesa to kwintesencja superhero, gdzie ma być dynamicznie, kolorowo, jak i oddawać silne emocje. Równie dobrze mogłyby ukazywac się współcześnie, nikt nie odczułby różnicy, a jedynie zwolennicy naturalnych kształtów jak zwykle kręciliby nosem. Bardzo dobrze współgrają ze scenariuszem, równie dynamicznie niosą całość do przodu.
Tym razem o dodatkach powiem tyle, że są, Brad Meltzer wylał z siebie emocje związane z premierą filmu „Liga Sprawiedliwości”, co niestety mnie nie ruszyło. Prace nad dwoma aspektami graficznymi to tylko chwilowa ciekawostka, więc najlepiej w moim odczuciu wypadł wstęp Nicka Johnsa, choć obrazek tu zawarty to spoiler do wydarzeń w głównej opowieści.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Brad Meltzer
Illustrator: Ed Benes
Tłumacz: Robert Lipski, Adrianna Zabrzewska
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 18.01.2023
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-282-3517-5
Liczba stron: 240.