827

OttoIch - 827

Mając cały czas w pamięci cykl „Zastępy anielskie”, nieżyjącej już Mai Lidii Kossakowskiej, chłonę kolejną obrazkową pozycję od OttoIch, który wydaje się być spadkobiercą jej twórczości, oblekając ją w komiks i swoją charakterystyczną kreską. Tym razem padło na kolejny jego autorski projekt, tym razem przy współpracy z Wydawnictwem Granda, a niniejsza recenzja będzie garścią moich spostrzeżeń. 

Mocno zachęcił mnie opis na tylnej okładce, sugerujący użycie nadprzyrodzonych wątków powiązanych z historią Polski. Stefan Ossowiecki jest jak najbardziej realną postacią, wplecenie go w swoją fabułę jest moim zdaniem dobrym posunięciem, często zresztą uprzednio wykorzystywanym. I jego postać odgrywa tu znaczącą rolę, stanowi piękny finisz niniejszego komiksu, będącego rozwiązaniem zagadki postawionej we wspomnianym opisie. Zresztą nie tylko Ossowiecki stanowi tu element paranormalny, rzekłbym nawet najmniej nieludzki, gdyż grono postaci zebranych tutaj postaci jest bardziej stereotypowo przesiąkniętych złem na płaszczyźnie physis, jak i psyche. Mamy tutaj demony, opętania wiedźmy, kulty, co wszytko w jednym fyrtlu tworzy wybuchową mieszankę, która o dziwo dąży do wzajemnej implozji.

W moim odczuci ton „827” jest bardziej poważny, serio, a „Dwa gwoździe” są często zabawne, tutaj stawka jest znacznie wyższa, postaci mają świadomość zasad gry, na którą sami się decydują lub też nie. Posiadają też zgoła różne charaktery, co jest w twórczości OttoIcha standardem i zawsze cieszy, nie pomylimy postaci, niekoniecznie idąc tylko tropem sugerowanych kolorów, czy też stopniowo ujawnianych imion. Jeśli dostanę więcej takich strzałów w przyszłości po zakończeniu flagowej serii autora, będę kontent. Lektura nie jest długa, lecz mija i tak niemiłosiernie szybko, jak już po kilku kadrach człowiek wkręca się w historię, chce wiedzieć jak się zakończy to powiązane z II Wojną Światową mignoliowe snucie złowieszczych wątków, skąpane w gotyckim klimacie. Wędrowałem tu też przez kilka płaszczyzn czasowych, co zostało sprawnie ugruntowane fabularnie, nie powodowało jednak zawrotów głowy, a stopniowo i z mozołem tłumaczyło zawiłości fabularne. 

Jak już wspomniałem o kolorach, dostałem tu w typowej dla twórczości scenarzysty i rysownika mocno ciosane ciemne kreski „pięknej brzydoty” skąpane w kilku charakterystycznych kolorach. Niosą one informacje o kluczowych dla fabuły postaciach, miejscach lub przedmiotach, które z biegiem opowieści mogą zmienić formę. Przy stylu OttoIcha jest to dobry zabieg, dodaje kolejnej warstwy zabawy w śledzeniu kadrów, gdzie nie tylko chłodnie się niuanse fabularne, czy też wygląd i postawy postaci, lecz również kolor powiązany z danych zjawiskiem. Ponadto zaznaczyć muszę, że jest tu bardziej krwiście niż w uprzednich pozycjach, chętnie sięga się tu po rozwiązania siłowe, które skutkują licznymi widokami obrażeń, krwi lub śmierci. Podsumowując, graficznie również jest bardziej mrocznie, poważnie, czuć stawkę, o którą grają postaci, klimat wylewa się z kadrów hektolitrami piekielnej smoły, dokładnie tak jak lubią piekielnej ogary. 

I teraz w głowę zachodzę, co oznacza tytuł? Pewnie jeszcze trochę pogłówkuje czy przypadkiem 827 to nie nowe 666 😉 

PS Do komiksu dołączona jest mała karta szóstka trefl z głównymi złymi, o których można poczytać więcej w środku. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: OttoIch

Ilustrator: OttoIch

Wydawnictwo: Granda

Liczba stron: 96

Oprawa: miękka

Druk: kolor

ISBN-13: 9788396464972

Data wydania: 30 wrzesień 2022 roku. 

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Dodaj komentarz