Dziesiąty regularny zeszyt serii Wydział 7 to ekspresowa jazda bez trzymanki, ukazująca motyw tak mocno przeze mnie upragniony. Głównym celem jest tu ponowne zjednoczenie grupy, które jednak nie jest takie oczywiste.

Tym razem akcja mocno skoncentrowana jest wokół poczynań Filipa, który jest kołem zamachowym działań wokół scalenia rozbitego Wydziału. Jak się okazuje, nie jest to takie proste, Szymon wyciągnięty ze szpitala ma liczne rany na umyśle, nie jest pewien tego, co dzieje się wokół niego. Dobre jest to podejście, gdyż samo zjednoczenie nastąpiło za szybko i zbyt sprawnie, co w zasadzie prosi się o zdwojone reperkusje. Ale to zapewne później…
Zarówno okładka podstawowa, jak i limitowana mocno sugerują paranormalną treść, której można się tu spodziewać bez wątpienia. Od samego początku zostałem wrzucony w akcję z czasów II wojny światowej, komandem niemieckich wilkołaków atakujących Polaków, tylko brakowało połączenia z czasami, w których dzieje się akcja komiksu. Ta część w przeciwieństwie do tej upragnionej rozegrała się dobrych tempem, lecz mocno sztampowo, bez jakichkolwiek zaskoczeń. Szkoda, że nie pokuszono się tu o możliwość kontynuacji kiedyś później np. w ostatecznym starciu. Ogólnie jednak jestem zadowolony, tradycyjnie tempo zeszytowe dało o sobie znać, ledwo co zacząłem, a już musiałem kończyć, przeklinając pod nosem czas oczekiwania na więcej.

Jeszcze parę słów o warstwie graficznej, które odpowiednio podgryzała moje oczy ilością czerni, jak i o dziwo momentami pełnymi jaskrawych kolorów Mateusza „Sporka” Kurczoby. Nie powiem, że to połączenie pracy Antonio Marinetti i Krzysztofa Budziejewskiego oraz wspomnianego kolorysty od razu zostało kupione przeze mnie, potrzebowałem chwili, a potem już nie chciałem marudzić sobie wewnętrznie, bo zestawienie prac trójcy jest bardzo dobre i unikatowe. Spasowało mi się wszytko z intensywnością wydarzeń niczym krew tętnicza ze świeżej rany szarpanej. Swoją drogą jestem ciekaw, jak to wyglądało w czerni i bieli, musi być sztos nad sztosy, tak przynajmniej podpowiada mój graficzny nos rarytasów.
Nie pozostaje mi nic innego, jak wyć do księżyca w oczekiwaniu na kolejną pozycję od nieślubnego dziecka Kinga i Mastertona. Panowie dobra robota, kilka dni w mojej głowie to sukces, w czasie zabójczego pędu.

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Marek Turek, Tomasz Kontny
Ilustrator: Antonio Marinetti, Krzysztof Budziejewski
Wydawnictwo: Ongrys
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Data wydania: 15 grudzień 2022 roku.
2 myśli w temacie “Wydział 7. Zeszyt 10. Wilki”