Star Wars Wielka Republika. Tom 2. Serce Drengirów

Oj ponarzekałem sobie na pierwszy tom, Cavan Scott ewidentnie wybrał bezpieczny start, powoli nakreślając ramy swoich zamiarów. Teraz gdy kolejne wydanie ląduje na półce, znam odpowiedź na pytanie, które postawiłem sobie na początku roku. Jak ma żyć fan komiksów zmęczony kolejnym podejściem do tego samego grona postaci, które są wykorzystywane do cna? 

Gwoli przypomnienia, seria ta skupia się na losach Keeva’y Trennis, początkowo padawanki, a obecnie Jedi. To właśnie wokół niej toczy się większość wydarzeń, często jest ich osią, jej myśli stanowią wątpliwości, które pojawiają się co jakiś czas, jak i moje własne. Tym razem już bez ogródek zostałem wrzucony w centrum wydarzeń związanych z bitwą z tytułowymi Drengirami. Jedi z Latarni Gwiezdny Blask mają z nimi nie lada kłopot, rasa tych roślinopodobnych istot nie poddaje się łatwo, dochodzi do epickich bitew, gdzie rycerze jeżdżą na Rancorach (!), jak i walczą mając u boku wątpliwy sojusz z Huttami. W tym samym czasie toczy się również inna walka, Sskeer, mistrz Keeva’y toczy bój o swoje życie, a jego była padawanka wchodzi na płaszczyznę duchową, by mu pomóc. To oczywiście nie wszystko, gdyż Nihliści, których poznałem w poprzednio, dalej dręczą swoimi knowaniami, rozsiewając śmierć i zniszczenie, lecz zakon użytkowników Mocy nie ma zamiaru siedzieć z założonymi rękoma. 

Brzmi jak akcyjniak? A bo takie właśnie jest „Serce Drengirów”. Jeśli przy okazji jedynki narzekaliście na brak ciekawych wydarzeń, a jak się zaczęło, to się od razu skończyło, tak tutaj jest już znacznie lepiej, gdyż wszystko, co zdążyłem poznać, zostało tu umiejętnie wykorzystane jako podstawa, plus dostarczono mi znacznie więcej. Nowe formacje bojowe, nowe rodzaje rycerzy (Poszukiwacze), co stanowiło logiczne uzupełnienie tego, co się zaczęło tu dziać. Nie powiem, że całość jest oryginalną koncepcją, gdyż wielokrotnie widzieliśmy już wszyscy młodych gniewnych „świeżaków”, którzy są krnąbrni i niepokorni, pchają się wszędzie pomimo zdroworozsądkowych rad do przodu i… wychodzą z tego prawie bez szwanku. Cavan Scott pokazuje się tu z dobrej rzemieślniczej strony, jednak czekam na coś unikatowego, a nie umiejętne żonglowanie kliszami. Potencjalnie wiele wątków ma tu zapewne nieźle rozwinięcie, jednak powiedzmy sobie to szczerze, zagrożenia o poziomie Vader tutaj nie ma, a dużo ze złoczyńców nie zabawi na zbyt dużą ilość zeszytów. Obym się mylił, gdyż bawiłem się na tyle dobrze, że do mojego komiksowego serca wlano nową nadzieję na lepsze historie. 

Rysunkowo było poprzednio dobrze, jednak pojawiło się tu dwóch nowych rysowników. Georges Jeanity rysuje bardziej kreskówkowo, momentami ocierając się o slap slapstic, czego zupełnie nie chciałem i psuło mi to klimat. Drugi z nich, Ario Anindito już o wiele lepiej podszedł do swojej pracy, oferując mi bardziej realistyczne rysunki, co wpłynęło na zwiększenie komfortu ze wchłaniania kolejnych kadrów, atmosfera zrobiła się bardziej gęsta. Na kolorystów nie ma co narzekać, gdyż mają tu przyjęty bardzo szeroki wachlarz kolorystyczny, wykorzystują go umiejętnie, bez pytania wiem, po jakiej stronie jest dana frakcja, a mieszkańcy planet są atrakcyjni wizualnie. 

Plusy:

💥ciągły rozwój mitologii

💥rysunki Ario Anindito 

💥dużo akcji. 

Minusy:

🌚operowanie kliszami. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Cavan Scott

Ilustrator: Georges Jeanty, Ario Anindito

Tłumacz: Katarzyna Nowakowska

Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami

Wydawca: Egmont

EAN: 9788328155480

Liczba stron: 120

Wymiary: 16.7×25.5cm

Data premiery: 13.07.2022 roku. 

Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

One thought on “Star Wars Wielka Republika. Tom 2. Serce Drengirów

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: