Dzięki kolekcji Bohaterowie i Złoczyńcy DC mam możliwość zweryfikowania mojego wewnętrznego założenia, iż kiedyś tam przeczytam po raz kolejny komiksy z moich przepastnych już zbiorów. Założenie w teorii wydaje się całkiem przyjemne, są tytuły, które regularnie, chociażby przeglądam, czasem czytam od deski do deski. Jednak czy do takiego grona można zaliczyć niniejszą historię.

Sześć zeszytów z Action Comics stanowi tutaj zamkniętą historię przygotowaną przez Geoffa Johnsa i Gary’ego Franka. Duet ten dopiero co zaczyna wtedy współpracę, jednak da się wyczuć, że panowie zostali stworzeni do współpracy przy wielu kolejnych opowieściach. “Barman: Ziemia jeden”, “Superman: Tajna Geneza”, “Zegar zagłady”, to tytuły doskonale u nas znane i szeroko dostępne. Można również psioczyć na jakość niektórych historii napisanych przez wspomnianego scenarzystę (“Trzech Jokerów” ktoś? coś?), jednak nikt nie odmówi mu sprawności prowadzenia rozwoju wydarzeń w nim się rozgrywających. “Superman i Legion Superbohaterów” został przeczytany przeze mnie po raz wtóry, nie zmieniam mojej wcześniejszej opinii, że jest to niezwykle przyjemna w odbiorze seria za czasów Johnsa. Jak na kogoś, kto rozpoczął dopiero przygodę z tym bohaterem, jest całkiem dobrze, czyta się to naprawdę sprawnie, uprzyjemnia spędzony czas z 25 tomem kolekcji. Na pewno warto go nie mieć, jeśli się go jeszcze nie zna. Wydawać się mogłoby, że wykorzystano tu elementy powszechnie znane, lecz czasem nie chodzi o okrywanie na nowo prochu, lecz o zrobienie czegoś ze smakiem. Alternatywne historie? Dystopijni przywódcy z ego większym niż sama planeta Ziemia? Ludzie z wyprawnym mózgiem przez pokręcone ideologie? Nic w tym nowego, lecz Geoff Johns tak przygotował swoje danie, skorzystał z dostępnych wcześniej wątków, stworzył nowe, ma się wrażenie ciągłości narracji z poprzednimi twórcami, znanymi nam opowieściami, kolejny dzień w pracy superbohatera. Według wstępu Nicka Johnsa dostaniemy jeszcze przynajmniej jedną powiązaną pośrednio historię, więc moim zdaniem jest na co czekać.

Parę słów należy się również oprawie graficznej, która jest moim zadaniem jedną z lepszych w komiksach superhero. To połączenie ołówka Gary’ego Franka, tuszu Jona Sibala oraz kolorów Dave’a McCaiga jest bardzo przyjemne dla oka. Można tu podziwiać przepiękny drugi i kolejne plany wypełnione przedmiotami i postaciami z licznymi detalami. Kolory są momentami nieco wyblakłe, mogły być bardziej kontrastujące, ale pal licho. Jednak dwie rzeczy nie dawały mi spokoju, pokraczna minika jak i puste przestrzenie za pełnymi detali planami. Nie wiem, czy Frank specjalnie tak przejaskrawiał silne emocje, mocno idąc w komiczne emocje i aspekty wyglądu postaci. Być może zabieg miał na celu zaintrygowanie czytelnika, jednak w moim odczuciu wypadło odwrotnie, żeby nie napisać komicznie.

Jak to przy mniej objętościowych tomach bywa, oprócz wiele obiecującego wstępu, dostałem również wywiad z Garym Frankiem. Warto go przeczytać, a jak komuś się nie chce, może zobaczyć szkice postaci.

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Geoff Johns
Ilustrator: Gary Frank
Tłumacz: Robert Lipski
Typ oprawy: twarda
Data premiery: 20.07.2022
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-282-3488-8
Liczba stron: 168.
Porównanie z wydaniem Eaglemoss (WKKDC)
Wydanie od Eaglemoss zawiera: Zeszyty Action Comics (1938) #858-863 (grudzień 2007 – maj 2008) oraz Adventure Comics (1938) #247 (kwiecień 1958).

Rozmiar:
- Hachette: 175 x 262 mm
- Eaglemoss: 170 x 260 mm.

Porównanie grubości:
- u góry Hachette
- na dole Eaglemoss.

Zawartość:
- po lewej Hachette
- po prawej Eaglemoss.

Porównanie grubości:
- u góry Eaglemoss
- na dole Hachette.

Porównanie kolorów/tłumaczeń:
- po prawej Eaglemoss
- po lewej Hachette.

Porównanie kolorów/tłumaczeń:
- po prawej Eaglemoss
- po lewej Hachette.

Porównanie kolorów/tłumaczeń:
- po prawej Eaglemoss
- po lewej Hachette.

Dodatkowy zeszyt w ramach WKKDC.

Dodatkowy wywiad w ramach wydania Hachette.