Tak myślałem sobie, że odcinek przed samym finałem sezonu, nie dostarczy mi zbyt wiele emocji w oczekiwaniu na ostateczne rozwiązanie wątków sezonu. I tak naprawdę przez większość odcinka tak było, z tym że pod koniec zrobiło się naprawdę widowiskowo jak i smutnie.

Wątek Supermana można zamknąć w kilku zdaniach. Dochodzi do siebie po ostatniej konfrontacji z Ally, lecz jak się okazuje w trakcie wizyty w Fortecy Samotności, potrwa to trochę. Zostało tu przypominane widowi, że proces ten może potrwać nawet 4 lata, równie dobrze jak podczas rozwoju dziecięcego kryptończyka. No, ale my nie ma tyle czasu to finały, więc rozwiążą to zapewne na skróty, w ogóle, gdzie jest Tal-Rho? Razem z Henrym Ironsem wysłuchują rewelacji matki Kal-Ela, jednak zostaje ona przerwana przez tajemnicze zakłócenia.

Za to dużo uwagi zostało poświęcone prawdzie, która wiąże się z tajemniczymi wydarzeniami dziejącymi po raz kolejny się w Smallville. Gdy na niebie coraz bardziej widoczne są skutki scalania świata, Departament Obrony oczywiście tuszuje sprawę. Jednak Christy nie chce być po raz kolejny oszukiwana, razem z Lois wyjawiają prawdę Lanie, która ma przekazać całemu miastu prawdę. Nie jest to dla niej łatwa decyzja, rozmawia nawet na ten temat z mężem, wyjaśniają sobie kwestię ich problemów w trakcie rozważań nad prawdomównością. I wiecie co robią mieszkańcy gdy usłyszeli prawdę? Śmieją się z niej podczas spotkania, podjudzani przez byłego burmistrza. Na szczęście pojawia się Clark w przebraniu Supermana i robi to, co umie najlepiej, czyli jest symbolem nadziei i prawdy, przychodzi na spotkanie, potwierdzając rewelacje Pani burmistrz. Mało co wspomną o rodzinie Cushingów, gdyż ci po prostu snuja się po ekranie, mało co rozmawiają ze sobą, a jak już to muszą to być ważkie tematy.

Największym zagrożeniem jest oczywiście atak superludzi z innej Ziemi. Pierwsza próba została przegrana przez Jordana, na szczęście blisko była rodzina Ironsów. Wyszli oni na świetnych obrońców Smallville, bardzo sprawnie zajęli się czuwaniem nad sytuacją. Do drugiej próby ataku dochodzi w szkole, gdzie Sarah dowiaduje się przy okazji o mocach Jordana podczas ataku Innej Lany. Dalej mamy kolejną walkę podczas wiecu z Panią burmistrz, który, zostaje przerwany przez Inną Lanę i Jonathana. Piękny pojedynek, który pokazuje, że współpraca Kent – Irons, jest motorem napędowym serialu.

Rodzina Ironsów w tym odcinku przejmuje inicjatywę, staje się obrońcami Smallville jak i całej planety. Cały czas pracują nad kwestią pokonania Ally, aż do finału odcinka, gdy Henry postanawia się poświęcić. Dochodzi tutaj do ciekawej konfrontacji pomiędzy ojcem, a córką, podczas gdy ten pierwszy postanawia samodzielnie zająć się zagrożeniem. Nie musicie nawet domyślać się wyniku tej konfrontacji, w zasadzie nikt tutaj znacznie nie polepszył sytuacji. Twórcą idealnie udało się przedstawić kompletną bezsilność bohaterów, nic tylko czekać na Deux ex machina.