Coś zabija dzieciaki. Tom 4

Przyszedł czas na historię inicjacji Erici Slaughter w zakonie Świętego Jerzego, kolejny akt historii opowiadanej przez Jamesa Tyniona IV. Tym razem potwory są tylko tłem, a wspomniana organizacja i sama główna bohaterka gra pierwsze skrzypce, odsłaniając dużo swoich tajemnic czytelnikowi. Mam jednak nadzieję, że to tylko czubek góry lodowej, a scenarzysta pokaże jeszcze coś ciekawe w kolejnym story arcu.  

Erica została zgarnięta przez Jesiccę, po zabójstwie rodziny głównej bohaterki oraz jej kumpeli. Nie jest to łatwe przeżycie dla dziecka, lecz doskonale sobie  z tym radzi czym sprawia zainteresowanie członkini zakonu. Udają się one do siedziby w Chicago, gdzie poznaje one ludzi mających być jej najbliższymi towarzyszami niedoli przez naprawdę przez naprawdę długi okres czasu. A zapewne jak to bywa w takich przypadkach, do jej śmierci, która może nastąpić w gwałtowny sposób. James Tynion IV nie przestaje w kreacji świata, w którym “coś zabija dzieciaki”, tym razem oferując mi wiele odpowiedzi, które zaskoczyły mnie ilością i dokładnością. Wcześniej na twarz padały zdawkowe wyjaśnienia, budowały grozę, rodziły przeróżne teorie, które kwitły niczym czereśnie na wiosnę, by wydać bezcenne plony mojej własnej kreacji świata. Jednak to, co otrzymałem, po części mnie rozczarowuje, podane momentami we wprost encyklopedyczny sposób. Podanie struktury zakonu i ich relacji między sobą, przedstawienie sposobu, w jaki dochodzi do rekrutacji i inicjacji nowych członków, załatwiło większość z moich wewnętrznych domysłów. Jednocześnie w między kadrami pojawiły się nowe zapytania, na które zapewne Tynion będzie starał się za jakiś czas odpowiedzieć. Nie umniejsza to jednej zasadniczej zalecie tej serii, wciąga ono jak bagno i nie pozwala mi się od siebie oderwać, muszę po prostu wiedzieć, co będzie dalej. Już na samym początku czułem posmak pewnej serialowej telenoweli zwanej “Supernatural”, a teraz jestem tego pewien, że ta seria może ciągnąć się długo, ale także szybko rozwodnić, a ten tom ma takie znamiona. 

Za to w przeciwieństwie do narracji nie mogę narzekać na warstwę graficzną narysowana przez Werthera Dell’Edera, który wprost doskonale operuje mrokiem i nieznanym. Operowanie czernią oraz skąpą ilością kolorów, sprawia, iż czuje w sobie niepokój, chcę uciec do kolejnego kadru w poszukiwaniu ratunku, choć od początku wiem, że niekoniecznie muszę go znaleźć. W niniejszym tomi na czele stawiam całość motywu opętania, którego wizualna efekty począwszy od nagiej czerni, po wyblakłe kolory są tym, co idealnie trafiło do mnie, wzbudziło niepokój. Chociaż muszę przyznać, że zdarzył się tu jeden czy nawet dwa kadr, który raczej była parodią niż dobrym rysunkiem. Do tego należy dołożyć rozplanowanie opowieści na całe dwie strony, zapewniające mi ucztę wzrokową w poszukiwaniu kolejnego kadry po przeciwnej stronie tomu, animują dodatkowo mój strach ruchem głowy. 

Plusy:

🖤rysunki Werthera Dell’Edera

🖤inicjacja Erica’i

Minusy:

🤍czy aby nie za dużo już wiemy? 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: James Tynion IV

Ilustrator: Werther Dell’Edera

Tłumacz: Paweł Bulski

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 144

Oprawa: miękka

Druk: kolor

ISBN-13: 9788382302677

Data wydania: 15 kwiecień 2022 roku 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

4 myśli w temacie “Coś zabija dzieciaki. Tom 4

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: