“Pragnij tylko tego, co masz. Bierz jedynie to, czego potrzebujesz”
Od momentu zaczytania się w historię rodziny Blaine’ów minęło dużo czasu, o wiele za dużo. Jednak cały czas w głowie miałem jedną myśl, to było dobre rozpoczęcie historii, chcę poznać jej zakończenie i basta. Przy czym jednocześnie utwierdzałem się w przekonaniu, dlaczego tak nie lubię horrorów.

Zacząłem od dalszego zgłębienia historii związanej z domem oraz familią Blaine’ów, rzucony w 1674 rok poznałem podstawy, które mają znakomite przełożenie na teraźniejszość. Przez dobre kilkadziesiąt stron byłem świadkiem, jak ludzka słabość staje się przyczyną kolejnego zła na świecie, w jaki sposób się ono objawiło oraz jakie są jego konsekwencje. Coś, co zmieniło życie jednej rodziny na wieki. Coś, co sprawiło kłopoty głównym bohaterom „Posiadłości” z którymi zostałem związany od pierwszego kadru. Wizyta w dawnych czasach zakończyła drugi akt historii, by potem wrócić do bieżących wydarzeń, które zaczęły przygotowywać mnie na finał. I w nim leży mój ulubiony, największy problem horrorów.

Nie zrozumcie mnie źle, komiks ten jest naprawdę klimatyczny, to co wyprawia tutaj rysownik Joshua Hixson i Kurt Michael Russell za pomocą tuszu, to bardzo dobra robota, która zapewniła moich oczom angażującą pełną dramatyzmu i niepokoju wspólną przejażdżkę z bohaterami. Mrok, niewiadome zagrożenia, które przybierają nieludzkie, zniekształcone kształty robią swoją robotę. Operowanie zwątpienie to dobry zabieg, nic nie przeraża tak, jak coś nieznanego, będącego w ukryciu, wystawiającego skrawek nieznanego. Czerń tu dominuje, króluje na równi ze strachem, przeraża i fascynuje jednocześnie. Dobrym i lubianym przeze mnie zabiegiem jest także ukazanie zbliżeń na elementy kadrów, umieszczone na tym samym oknie. Fajnie buduje to klimat i uwidacznia emocje lub dodaje realizmu niektórym elementom. Graficznie wciąga, przeraża, angażuje, brnąłem, chcąc więcej, lepiej.

No i nadszedł czas na trochę narzekania, gdyż co nowego może pojawić się w kwestii rozwiązań fabularnych? No co? Mamy tu w zasadzie klasyczną historię z happy endem, który wydaje się oczywisty, gdyż zło przeważnie przegrywa. Jednak w takich historiach, które uważa się czasami również za genialne, chodzi o samą drogę, jaką muszą przejść do ostatecznego celu. I ta droga jest świetna, wciągająca, nie mogłem się od niej oderwać, choć narracja jest rwana, raz czysto obrazkowa, a raz wali tekstem. Nie jest to czysty slasher, podejmowane decyzje bohaterów powodują pewne ruchy, obarczone mocnymi uczuciami, od miłości po zniechęcenie i bezsilność. Zło może przybrać różną postać, niekoniecznie to potwór obecny w historii jest jego największym objawem. Kartki aż furczały do samego końca, gdy je nerwowo przewracałem, cieszę się, że scenarzyści nie zostawili zakończenia tylko w formie wizji przyszłości, ale wymieszali linie czasowe. Tempo opowieści zostało zachowane, dzięki za takie podejście.
Na koniec dostałem jeszcze parę mega klimatycznych okładek, co dowodzi, że rysownik powinien stworzyć co najmniej kilka opowieści grozy. A może Batmana?
Plusy:
💀klimatyczne rysunki!
💀historia rodu Blaine’ów
💀okładki.
Minusy:
😱przewidywalne zakończenie.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Tim Daniel, Michael Moreci
Ilustrator: Joshua Hixson
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Lost in Time
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13:9788396295576
Data wydania: 24 marzec 2022
One thought on “Posiadłość. Tom 2”