Dzieciaki zawsze wychodzą na plus w przypadku paczek, które zamawiam z komiksami, bo rzadko, która pozycja jest kiepska, a czytam ją tyle razy, jak żaden inny komiks. Nie inaczej jest z serią “W cieniu drzew”, która po trzech miesiącach dostaje kolejny tom, kolejne liczne pochwały, momentalnie wychodzi w rankingu czytelniczym na prowadzenie. Przynajmniej do kolejnego miesiąca.

Dziwi mnie ta nagonka fanów komiksów, którzy wielokrotnie dobitnie i głośno wyrażają swoją dezaprobatę wobec dużej oferty Egmont związanej z komiksem dziecięcym. Uważam, że dziecko może nie strawić tego, co ja czytałem w dzieciństwie, wielokrotnie zresztą tak było, więc inwestuję w co innego. Poza tym fajnie złapać jeszcze bliższy kontakt z dzieckiem, jak ma się wspólne pasje. Najstarszy uwielbia Dava Pilkeya, a najmłodsi Dava. W cieniu drzew 1 sprawiło, że dwóch najmłodszych chodziło mi przez jakiś czas w domu i powtarzała “Ech”, niczym dwóch zgryźliwych tetryków. Teraz robią podobnie, ale słowo to “Pff”, które pada kilkukrotnie z usta głównego bohatera. A jest nim lis, którego poznajemy w momencie z góry przegranej walki ze zbyt długim szalikiem. Zakochuje się w on w spotkanej lisicy, a w spełnieniu uczucia przeszkadza mu skutecznie wspomniany szal.
Graficznie Dav cały czas pokazuje, że komiks dla dzieci 5+ (moi są młodsi, ale nikomu ani słowa) może wyglądać jak małe dzieło. Już sama gąbczasta okładka poraża pięknem, z pięknymi elementami lakierowanymi, sprawiającymi wrażenie odbijającego światła od padającego śniegu. Dalej wkładka, ze szkicami, fajnie przemycony dodatek dla rodziców i właściwe wnętrze wypełnione poziomem znanym z okładki. Na pewno nie brak tu ochów i achów na temat tej warstwy.

Fabularnie zaś mam wrażenie, że coś tu szwankuje, stawiam na zbyt długie ciągnięcie wątku z biciem się ze szalikiem, można było to spokojnie skrócić o połowę, co znakomicie by nadało kolorytu fabularnego książeczce. Drugi minus to brak większej ilości ciekawych dialogów, jak to było w “jedynce”, jedynie bażanty tu coś powiedzą w dwóch dialogach i w zasadzie to tyle. A szkoda, bo humor słowny był wcześniej podstawą. Mam wrażenie, że postawiono tu bardziej na slapstickowy humor, jak i uczucia chowane wewnątrz, co spotęgowało narrację czysto obrazkową. Lisek przeżywa wszystko, jednak nie potrafi wyznać obiektowi swoich uczuć, co skrywa. Wszystko to sprawiło, że nasz odbiór jest ciut gorszy, ale i tak czekamy na wiosnę z sową, liczymy na kolejne gościnne występy, których tu uświadczyliśmy.
Plusy:
💞zimowy klimat
💞rysunki
💞uroczy finał.
Minusy:
💔mało gadatliwych postaci drugiego planu.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Dav
Ilustrator: Dav
Tłumacz: Ernest Kacperski
Typ oprawy: gąbka
Data premiery: 08.12.2021
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328160934
Liczba stron: 32
Wymiary: 20.5×14.5cm
Dziękuję Wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.