Flash. Zabójcza prędkość (Bohaterowie i Złoczyńcy DC – tom 40)

Flash. Zabójcza prędkość (Bohaterowie i Złoczyńcy DC – tom 40)

Tak szczerze to z Flashem nigdy nie było mi po drodze. Żadne z medium, które prezentowało jego sylwetkę, nie zaproponowało mi dotychczas takiej jego wizji, która mogłaby mnie przekonać tak samo, jak do Batmana, czy też aktualnie uwielbianego przeze Supermana. “Zabójcza prędkość” to pewien poryw wiatru w dobrym kierunku, lecz nadal mnie nie przekonał do końca.

Mark Waid postanowił zawrzeć w zeszytach stanowiących ten tom tyle serca i samego siebie, ile tylko można. Po tak szybkim bohaterze na pewno oczekuje się, że będzie dziać się tutaj dużo i w zawrotnym tempie. Od samego początku prowadzona jest wielowątkowa opowieść, której kulminacja na szczęście występuje w tym samym wydaniu. Nie bez kozery jest tu aż 264 strony, które są wypełnione po brzegi wartą przeczytania zawartością. Zacznę od motywu wskazanego jako główny przez samego scenarzystę – miłości Wally’ego i Lindy. Faktycznie wszystko jest skupione wokół tej relacji, jak i pięknie rozpoczęte i domknięte przez klamrę kompozycyjną. Narzeczona jest iście całym światem dla protagonisty, walczy o jej bezpieczeństwo do samego końca, a okazji ku temu ma wiele. Zresztą od niej wywodzi się głównej niebezpieczeństwo – organizacja o nazwie Kobra, która ma chore ambicje zniszczyć świat. A użytkownicy mocy czynnie się im przeciwstawiają. To sceny z tą parą rozpoczynają główne wydarzenia, tak samo je kończąc. 

Drugim wątkiem, który wybija się na prowadzenie jest pojawienie się Impulsa, wraz z całym bagażem mu towarzyszącym. A jest tego sporo, zaczynając od rewelacji dostarczonych przez ciotkę Iris, poprzez okiełznanie mocy nowego użytkownika, jak i pierwsze wprawki mentorskie aktualnego Flasha. Bart nie jestem łatwym uczniem, stanowi to doskonałe uzupełnienie słodkiej miłości nauczyciela, a cierpliwości nie zawsze mu starczy. Za przykład niech świadczy to, że pierwszy ich kontakt skończył się ciosem wymierzonym prosto w chłopaka. 

Oprócz powyższego jest tu jaszcze parę innych rewelacji związanych z samą mocą prędkości, Mercurym, czy też pozostałymi sprinterami. W pełni rozumiem chęć zawarcia akurat takiego zestawu, gdyż Mark Waid wiedział dokładnie, na co się pisze, jaki ma plan i pokazał, na co go stać. Wprowadził pewne rewolucje, które zaprocentowały dobrze napisanym komiksem superhero, wartką fabułą oraz spójnym światem dla każdej z użytych postaci. Może i ta historia nie zmieni świata, lecz czuć w niej pasję twórcy do bohatera, o którym pisał, co zaraża podczas lektury, chce się więcej. Tak mocno czekaliśmy na Knightfall, zaraz dostaniemy Supermana, może przyjdzie i czas na run Waida we Flashu? Bo jeśli Egmont ogłosi taki plan, będę kupował bez zawahania tylko po to, żeby pławić się tym, co przekazuje czytelnikowi scenarzysta. 

Co wcale nie znaczy, że ekipa osób odpowiedzialnych za rysunki nie zasługuje za uznanie. Ukazanie wydarzeń w tak szybkim tempie wymaga dozy sprawności, co w moim w odczuciu nie zawsze jest proste, gdyż, może się skończyć licznymi przeinaczeniami na rysunkach. Ponadto Mike Wieringo oddał ducha lat 90-tych w całym tym rozrośniętym bagażem mięśni i szczęk. No i te fryzury, ubrania, budzą cały sentyment do czasów mojego dzieciństwa, mody, która wraca jak fala tsunami. Na szczęśnie nie razi to tak mocno, jak inne produkcje, choć mogę mieć tutaj zastrzeżenie do niektórych linii, wyglądających jakby ktoś je niedokładnie zmazał. W zasadzie tyle z czepialstwa. 

A to dodatki są skupione wokół wspomnianej już przeze mnie pasji Marka Waida, wprost kipią od pozytywnego nastawienia, chęci działania, z małą szczyptą dziegciu, gdyż nie wszyscy chcieli go na stołku głównego scenarzysty serii. Z perspektywy czasu wydaje się to okropnie infantylne, a pewnie refleksja nastąpiła szybko po tak dobrym runie. Dodatki weszły gładko, uzupełniły świetnie historię, która i tak niesiona pozytywną energią zachęca mnie tylko do jednego – polecam wam ten tom, zaraźcie się po raz kolejny pasją, a nie tylko katarem 😉 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Mark Waid

Illustrator: Mike Wieringo, Carlos Pacheco, Salvador Larroca

Tłumacz: Robert Lipski, Adrianna Zabrzewska 

Typ oprawy: twarda

Data premiery: 15.02.2023

Wydawca: Hachette

ISBN: 978-83-282-3519-9

Liczba stron: 264. 

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

One thought on “Flash. Zabójcza prędkość (Bohaterowie i Złoczyńcy DC – tom 40)

Dodaj komentarz