Superman. Na cztery pory roku (Bohaterowie i Złoczyńcy DC – tom 39)

Superman. Na cztery pory roku

Choć komiks ten jest mi bardzo dobrze znany, nie omieszkałem usiąść do niego ponownie, gdyż emocje wylewające się z niego na każdej stronie, działają na mnie w sposób niewymierny. Joph Loeb i Tim Sale są duetem, który napisał wspólnie kilka evergreenów, a ten jest definitywnie najlepszym z nich.

”Superman. Na cztery pory roku” jest opowiedziany w podziale na wspomniane w tytule okresy, przez osoby powiązane z Człowiekiem ze Stali. Poszczególne rozdziały prowadzą jego ojciec Jonathan, Lois Lane, Lex Luthor oraz Lana Lang. Już samo wymienienie ich imion zapewne spowodowało u was skojarzenia, na jakim poziomie mogą postrzegać, postać herosa, jaką mają o nim opinię, co mogą o nim myśleć. Zasadniczą zaletą jest intensywność uczuć, którym kierują się wymienieni przeze mnie bliscy, na etapie, gdy rozpoczynał swoją karierę superbohatera. Nie są one w żaden sposób ograniczone, płyną prosto z ich duszy, działają mocno na czytelnika, w tym mnie, który za każdym podejściem chce się skąpać w spektrum emocji tu przedstawionym. Widać, że Clark swoją obecnością odcisnął mocne piętno, które w żadnym stopniu nie pozostaje bez uwagi, a wręcz jest albo mocno przesunięte ku dobru i podziwu, lub też totalnej nienawiści. Jeph Loeb nie bawi się w półśrodki, zadaje swoim pisaniem proste ciosy w odczucia czytelnika, ma być dokładnie tak, jak on chce, nie bierze jeńców. Mówi o tym wręcz wprost, próbowałem uczynić to jeszcze kilka razy z innymi postaciami z panteonu komiksowych bohaterów, lecz zawarte tutaj opisy, udzielają się najbardziej intensywnie. Superman nie powstał od razu, ale właśnie dzięki osobom, z którymi miał styczności, stał się tym, kim jest po dzisiaj.

Najwięcej wątpliwości można mieć na temat warstwy graficznej, która nie jest jednoznacznie piękna, czy też brzydka. W moim odczuciu stoi dokładnie pośrodku i każdy z was podejmie swoją decyzję na temat jej cech. Dla mnie liczą się przede wszystkim dwa aspekty: eteryczności oraz podwójne kadry. W wielu momentach scenariusz wprost idealnie łączy się z rysunkiem, a z tego tańca wynikają ujednolicone aspekty uczuć. Pozorna ulotność chwil, które wydają się bez znaczenia, zapadają głęboko w jestestwo, które aż płonie, aby do nich wrócić. Po raz wtóry zaznaczę, wrócicie do komiksu za jakiś czas, nadal przeżyjecie to samo. Nawet za kilka lat. Ilustracje, w mojej opinii, są na tyle charakterystyczne, iż nie grozi im ząb czasu. Co się zaś tyczy podwójnych kadrów, wspomagają one intensywność odbioru postaci, jaką jest Superman, poprzez przedstawienie go w dynamicznych pozach oraz przyjętego rozmiaru ponadprzeciętnego człowieka. Już samo pierwsze spojrzenie na niego wywołuje spojrzenia z kimś odmiennym, żeby nie powiedzieć wprost wielkim, a przywdzianie kostiumu zapiera dech w piersiach. Fizyczność wykreowana przez Sale’a robi swoje na wielu frontach.

Unikatową zawartość stanowią tu trzy dodatkowe historie, które nie odbiegają wcale poziomem od głównej. Ich długość nie robi wrażenia, jednak odciskają swoje piętno na mitologii bohatera, a w szczególności “Opowieść o Samie”, która została dodatkowo wyjaśniona w teście redaktora serii na końcu, czyniąc ją wprost wybitną.

Tradycyjnie dodatki to sama przyjemność, dowiedziałem się z nich o okolicznościach początków współpracy duetu twórców, a od razy nie było łatwo. Finalnie otrzymałem kilka komiksów, które znajdują się i w mojej biblioteczce, nie mam zamiaru pozbywać się ich nigdy. Nick Jones po raz kolejny we wstępie jak i dodatkowym artykule wywiązał się ze swojej roli przewodnika po świecie DC, na co zawsze czekam z nieukrywanym entuzjazmem. Jest to absolutna polecajka z mojej strony, jeśli nie masz tego komiksu w poprzednim wydaniu, kup go w tym.

TECHNIKALIA:

Tytuł: Superman. Na cztery pory roku

Scenarzysta: Jeph Loeb

Illustrator: Tim Sale

Tłumacz: Robert Lipski, Anna Hikiert – Bereza 

Typ oprawy: twarda

Data premiery: 01.02.2023

Wydawca: Hachette

ISBN: 978-83-282-3518-2

Liczba stron: 224. 

Porównanie z wydaniem Egmont

W lipcu 2006 roku ukazało się wcześniejsze wydanie po tytułem”Superman – Na wszystkie pory roku”. W przeciwieństwie do pozycji od Hachette zostały tam zawarte tylko zeszyty serii oryginalnej.

Rozmiar:

  • Hachette: 175 x 262 mm
  • Egmont: 176×250 mm.

Porównanie grubości:

  • u góry Egmont (206 stron)
  • na dole Hachette (224 strony).

Zawartość:

  • po lewej Egmont
  • po prawej Hachette.

Porównanie kolorów/tłumaczeń:

  • po prawej Egmont
  • po lewej Hachette.

Fotografie z wydania Egmont są umieszczone na samym początku, na kilku stronach.

Wydanie Hachette posiada je na jednej stronie, między główną historią a dodatkowymi.

Historia „Kiedy Clark spotkał Bruce’a” została wydana wcześniej w pierwszym tomie „Superman/Batman. Wrogowie Publiczni”.

Wydanie Egmont nie posiada dodatków.

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Dodaj komentarz