Star Wars. Wielka Republika. Szlak cieni

Star Wars. Wielka Republika. Szlak cieni

Muszę przyznać, iż coraz lepiej bawię się czytając kolejne tomy „Wielkiej Republiki”, a „Szlak cieni” tylko mnie w tym utwierdził. Na chwilę zostałem oderwany od głównego wątku, co wcale nie znaczy, iż straciłem globalne spojrzenie na historię Jedi. Tym razem zaproponowano mi bowiem wątek detektywistyczny, który ma przesądzić o losach wielu istnień. 

Historia skupia się na losach Jedi – Emericka Caphora i prywatnej detektywki – Sian Holt. Oboje po przeżyciach związanych ze swoimi własnymi sprawami, zostają połączeniu w jeden zespół, który ma rozwiązań przerażającą zagadkę. I stawka jest tu dramatyczna, gdyż chodzi o niespotykaną wcześniej możliwość zabijania Jedi, które może zagrozić ich istnieniu w okrutny sposób. Do tego włączają się oczywiście Nihiliści, którzy z własną agendą idą jak nóż w masło. 

Muszę przyznać, że nie spostrzegłem się, kiedy minęła mi tak historia, wszystko tutaj jest rozpisane w bardzo atrakcyjny dla czytelnika sposób, który angażuje we wydarzenia przedstawione w kadrach od samego początku. Zgodnie z prawidłami Hitchcocka zaczyna się od mocnego uderzenia, by potem powoli osiągnąć kulminację na niespotykaną skalę. Daniel José Older dobrze spisał się w roli scenarzysty, chętnie śledziłem jego zabiegi, choć znane mi z wielu innych opowieści, tutaj podane w przykuwający uwagę sposób nadal były atrakcyjne do kolejnego podejścia. Zresztą zrobił coś, czego nie udało się uczyć w głównej serii, mianowicie dwójka głównych bohaterów naprawdę mnie obchodziła, chciałem śledzić koleje ich losu, a nawet im kibicowałem. Tym bardziej że na ich poziomie działa chemia, przechodząca w czyny. Do tego należy dodać zagadkową kołysankę nadającą psychodeliczny klimat, który udzielił się i mnie podczas wertowania stron, widząc kolejny raz jej słowa. Nie jest to koniec ich przygód, co przyjąłem z radością, choć wydarzenie z ostatnich stron stanowią idealny dramatyczny finisz. Przy okazji wspomnę, że jest tu parę odwołań do regularnej serii, które na pewno sami wychwycicie, na szczęście zostały podane w nienachalny sposób, nie wytrącają z głównej osi fabularnej. 

A rysunki jak to bywa w produkcjach sygnowanych Marvelem są kolorowe, na mój gust nawet zbyt jaskrawe, gdyż koliduje to z powagą przedstawianych wydarzeń. Przydałoby się więcej mroku, tak często widocznego u tego wydawcy na początku XX wieku. Na szczęście Dave Wachter zadbał o odpowiednią kreskę, z dużą ilością detali, co uspokoiło moje myśli na temat spłycenia całości do poziomu bajki dla najmłodszych. W szczególności, że jak już sugeruje sama okładka, dzieje się tu dużo, jest dużo bieganiny, a sceny akcji powinny i są przygotowane w staranny oraz czytelny sposób. A o to właśnie chodzi, by czerpać przyjemność z czytania, nie bacząc na niepotrzebne babole rozpraszające uwagę. 

Słowem podsumowanie jestem zadowolony z lektury, jest to bardzo ciekawy wstęp zapowiadający dalszą eskalację wydarzeń, które zapewne odbędą się na większej arenie, jak i z udziałem większej ilości postaci. Oby w tym wszystkim nie zatracono ciekawych charakterów.  

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: Daniel José Older

Ilustrator: Dave Wachter

Tłumacz: Katarzyna Nowakowska

Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami

Wydawca: Egmont

EAN: 9788328155497

Liczba stron: 120

Wymiary: 16.7×25.5cm

Data premiery: 07.12.2022 roku. 

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Dodaj komentarz