Joker. Polowanie na klauna

Joker. Polowanie na klauna

James Tynion IV to dla mnie scenarzysta piszący bardzo dobre i zarazem rozrywkowe scenariusze. Coś zabija dzieciaki, liczne serie w ramach stażu w DC Comics, jakikolwiek z jego pomysłów czytam, jestem zadowolony z poświęconego dla niego czasu. Nigdy nie jest to coś wybitnego, po prostu nie odczuwam zażenowania. Przyszedł i czas na Joker. Polowanie na klauna, przeczytany przeze mnie z nieukrywaną przyjemnością. 

Po wydarzeniach nazwanych – Dzień A (Batman. Zabobonna zgraja) wielu obwinia Jokera za zniszczenie Azylu Arkham. James Gordon dostaje zlecenie od tajemniczej organizacji, by go odnaleźć i zabić. Tak, dobrze czytacie – zabić Księcia Zbrodni. Ponad 400 stron wypełnionych jest śledztwem, byłem komisarza policji w Gotham, który stara się odnaleźć swoje nemezis. Jego rodzina wiele wycierpiała przez złoczyńcę, uszkodzony kręgosłup Barbary, śmierć syna, to doskonały motor napędowy ku realizacji zamierzonego celu. Jednak po drodze dochodzi do wielu szokujących wydarzeń połączonych z niezwykłymi rewelacjami, które sprawiają, iż James przestaje mieć pewność co do swoich założeń. 

Pierwszym wnioskiem, który nasuwa mi się po lekturze, jest specyficzne tempo prowadzonej historii. Jest to najbardziej snujący się scenariusz Tyniona IV, który tylko momentami rozpędza się, aby wypełnić kilka stron niezbędną akcją. A potem grzecznie ustawia się w obranych torach, swoim tempem sunie do przodu. Mam wrażenie, iż zabieg ten został podyktowany próbą zobrazowania funkcjonowania Jamesa Gordona, który nie jest już młodym człowiekiem, ma potężny bagaż doświadczeń, każdego dnia zmusza się do wstania z łóżka. Ma do tego ogromną motywację, jednak robi to wedle możliwości fizyczności. Nie powiem, że to mi to przeszkadzało, spodziewałem się szybkiego przebrnięcia przez ten zbiór, jednak lektura wymagała ode mnie skupienia. 

Zostałem za to sowicie wynagrodzony, mocno rozbudowanym kryminałem, który zgodnie z przyjętym przez scenarzystę rytmem, serwuje mi skrawki elementów większej układanki. Główna intryga niesamowicie wciąga, powoduje szybsze bicie serca czytelnika. I to praktycznie do samego końca, gdyż zwrotów akcji, zmian miejsc wydarzeń, jest na tyle, iż musiałem cierpliwie czekać na kolejny puzzel. Nie nudziłem się przy tym, lubię takie na wpół oniryczne błądzenie narratora w myślach, rozkminianie każdego zjawiska. Sama narracja jest w moim odczuciu najlepszym elementem Joker. Polowanie na klauna, gdyż po raz kolejny widzę Gotham, jak i kawałem świata poza nim, innymi oczami, niż Batmana. A to zawsze jest w cenie, bo osoby mu towarzyszące też są niezwykle utalentowane. Dobrze choć raz, czy dwa poznać to miasto upadku z perspektywy innych person. 

Zdziwiłem się mocno z powodu braku oznaczenia niniejszego komiksu, jako pozycji tylko dla dorosłych. Brutalnych kadrów jest tu dużo, łącznie z dość sporych rozmiarów wątkiem kanibalistycznym z mocno sugestywnymi rysunkami. Trupów pada dużo, brutalność scen akcji aż wciska fotel. W szczególności mocno utkwiła mi pewne scena z głową oderwaną przez córkę Bane’a. Rozwałka totalna gwarantowana, nikt nie może czuć się tu bezpieczny. 

Warto zaznaczyć, iż jest to ważny element historii DC Comics związany z lore Batmana, który każdy powinien znać. Fajnym smaczkiem są liczne nawiązania do bogatej historii Zamaskowanego Krzyżowca, nie tylko w ramach warstwy fabularnej ale i graficznej. Na pewno Joker… jest o wiele lepszy od głównej linii komiksów z Gackiem w roli głównej, co tylko powinno was zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję. Na pewnie nie będziecie żałować. 

Jeśli tego wam jeszcze mało radzę spojrzeć na kilka przykładowych kadrów z komiksu, dostrzeżenie, że nie jest to typowa cukierkowata opowieść z gatunku superhero. Są tu co prawda takie elementy, lecz to najzwyklejsza w świecie zmyłka. Głównym rysownikiem jest tu Guillem March, który ma mocno charakterystyczny styl, pełen nieoczekiwanych rozwiązań. Hiszpański rysownik potrafi momentami zaskoczyć niezwykle dynamicznym kadrowaniem i ciekawą perspektywą. Jego sceny akcji są niezwykle wyraziste, a szkoda, że zostało tu ich tak mało zaprezentowanych. Z drugiej strony potrafi zaskoczyć dziwnymi kształtami, wytrącającymi mnie z lektury. Całość sprawia wrażenie dobrej podkładki pod zepsucie przeważającej ilości postaci biorących tu udział. Sam Joker jest tu najbardziej ohydną postacią, z którą nie chce się obcować. Całość bardzo trafnie przypieczętował zespół kolorystów, który umiejętnie balansuje na granicy pomiędzy kolorową papugą a szaroburą wroną. 

TECHNIKALIA:

Scenarzysta: James Tynion IV, Matthew Rosenberg

Ilustrator: Guillem March, Francesco Francavilla, Giuseppe Camuncoli

Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz

Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami

Wydawca: Egmont

EAN: 9788328157705

Liczba stron: 436

Wymiary: 16.7×25.5cm

Data premiery: 26.04.2023 roku. 

Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Reklama

Opublikowane przez Mikołaj

Komiksoholik z ADHD 🙃

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: