Nie ustają wysiłki moich dzieci, w regularnym przypominaniu mi o konieczności czytania Dziobaka Toto. Jak tylko wpadła do rodzinnej biblioteczki kolejna cześć, oczywiście musiała być przeczytana tego samego wieczora. Od synów poszła mocna okejka, polecają ją na własny sposób, czyli prosząc o powtórzenie lektury. Nawet kilka razy pod rząd.

Dzieci zazwyczaj wyrażają swoje emocje poprzez konkretne zachowanie, tak więc mi przychodzi przekazanie wam relacji, odczytując ich intencje, jednocześnie filtrując je przez dorosłość i rodzicielstwo. Eric Omond wraz z Yoannem cały czas zaskakują mnie menażerią zwierzaków, które mam okazję poznać. Bohaterami odcinka są kuskusy, bynajmniej nie chodzi mi tu o rodzaj kaszy. Mają kłopoty, do komuny znanych nam zwierzaków przybywa ich przedstawicielka, by prosić znanego wszem wobec Toto o pomoc. Sama sytuacja jest o tyle zabawna, że nikt się nie spodziewał takiego zajścia, pojawiają się liczne reakcje. Z tą dynamiczną Wawy i Fafy na czele. Jak to na czołowego bohatera przystało, dziobak zakomenderował porządek, wyruszono na ratunek. A na miejscu okazało się, że cały ambaras o to, że stado zapada w sen, słysząc tajemniczy szum. Sen wydaje się zdrową czynnością, jednak jego gwałtowne nadejście, kończy się dla niektórych kuskusów tragedią.

Zdawać się by mogło, że za wszystkim stoi jakieś zło, podobnie jak w pierwszym tomie. Kolejny tajemniczy drapieżnik, co chce najeść się do syta, kosztem naszych bohaterów. Okazuje się, że za wszystkim stoi ktoś zupełnie inny, czyniąc z tego doskonałą naukę dla dzieci o znaczeniu empatii, stracie, radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, panowaniem nad własnymi emocjami. To czyni z tej pozycji najlepszą z dotychczasowych fabuł, która uderza w wartości na co dzień wpajane przeze mnie moim dzieciom. Komiks w tym przypadku sprawia się idealnie, jako podstawa do dalszej rozmowy o działaniach sprawcy całego zamieszania.

Jednocześnie muszę zauważyć, że pojawia się tu ponownie motyw z Duchem snów z pierwszej części, który pomaga coraz to bardziej świadomemu Toto. Wykorzystuje zdobyte doświadczenie, by pomóc rozwiązać kolejny problem. Ten aspekt również wprawił mnie w zachwyt, gdyż ukazuje kolejną ważną wartość, nauka na podstawie zdobytych doświadczeń, wykorzystanie ich do pomocy innym jak i sobie. Kto wie, co przyjdzie dzieciom i mnie wykorzystać w przyszłości podczas różnych sytuacji, a tu przychodzi z pomocą gotowy przykład.

Nowe lokacje to kolejna okazja, by podziwiać prace Yoanna, którymi swoimi malunkami cały czas przykuwa oczy całej rodziny. Nie sposób oderwać oczu od zmieniających się krain, siedliska kuskusów, czy też mrocznego klimatu jaskini, w której bohaterowie spędzili trochę czasu. Aczkolwiek i tak największą uwagę skupiają projekty zwierząt, które potem są postawą do porównywana ich z realnymi okazami. Trzeba przyznać, że ich kreskówkowe rysy twarzy są bardziej przyjazne dla dzieci niż te realne. Przynajmniej u mnie spojrzały raz na telefon, a potem nie było już tematu. W przeciwieństwie do samej czytanki, której kartki są wielokrotnie przewracane samodzielne, broń Boże przeszkodzę im w kontemplacji. Tak, zdecydowanie jest to najlepsza część, a ja ciesze się z faktu braku chęci oglądania kolejnej bajki na telewizorze.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Eric Omond
Ilustrator: Yoann
Tłumacz: Ernest Kacperski
Typ oprawy: gąbka
EAN: 9788328154889
Liczba stron: 32
Wymiary: 21.6×28.5cm
Data premiery: 08.03.2023 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.