Drugi tom runu Phillipa Kennedy’ego Johnsona (Król w czerni) w ramach serii Superman Action Comics zabiera czytelników do Świata Wojny. Rządzi nim Mongul, kosmita noszący imię po ojcu, który w przeszłości wielokrotnie był przeciwnikiem Supermana. Kal-El wraz z grupą Authority (run Warrena Ellisa z przygodami tej grupy jest dostępny w dwóch tomach po polsku) szybko przekonują się, że ich misja nie będzie łatwa.
Phillip Kennedy Johnson już w dwóch pierwszych zeszytach komiksu, brutalnie uświadamia Supermana i jego towarzyszy, że nie mieli jeszcze do czynienia z przeciwnikiem klasy nowego Mongula. Grupa bohaterów znajduje się w zupełnie obcym świecie, gdzie panują nieznane i niezrozumiałe dla nich zwyczaje. Co rusz dowiadują się że jeśli nie przestaną opierać się i zaczną grać według reguł ustalonych przez innych, to przegrają i być może stracą życie. Mongul okazuje się potężnym przeciwnikiem, nie kierując się przy realizacji własnych planów tylko czystą fizyczną siłą. Mogłoby się wydawać, że i tym razem do pokonania złoczyńcy wystarczy chwila główkowania, tak jednak nie jest. Prawie cały czas czytelnik widzi porażki herosów lub nietrafione pomysły, a brak nadziei, tortury, niezliczone walki, odciskają swoje piętno na bohaterach, którzy starają się nie poddać złu.
Za rysunki w drugim tomie Superman Action Comics w historii o Świecie Wojny odpowiada pięciu ilustratorów. Wszyscy oni, poza Riccardo Federicim, operują realistyczną kreską, o w miarę zbliżonych stopniu podobieństwa i ogromnej liczbie detali. Zeszyty przygotowane przez Federiciego cechują się bardziej onirycznym i zbliżonym do rzeczywistości rysunkiem, a cieniowanie przywodzi na myśl stosowany w grach cel-shading. Jeszcze lepiej wyglądają okładki przygotowane przez Riccardo Federiciego, które oferują prawie że fotorealistyczne rysunki.
Oprócz głównej historii dziejącej się w Świecie Wojny dostajemy w niniejszym tomie dwie dodatkowe. Pierwsza z nich to Opowieści z Metropolis z gościnnym udziałem Guardiana. Niestety jest ona dość mało zaskakująca i zapewne wielu z Was szybko o niej zapomni. O wiele lepiej jest z opowieścią Marsjański Łowca: Twarz w tłumie. Jesteśmy w niej świadkami rozmyślań J’onna J’onzza na temat jego osobowości i licznych ról, które pełnił przez lata. Dzieje się to w trakcie śledztwa, które sprawia, że wracają dawne demony. Mało jest w Polsce przygód z tym bohaterem, więc z największą ciekawością czyta się Marsjańskiego Łowcę: Twarz w tłumie. Fani tej postaci i ciekawie napisanego superhero będą zadowoleni z fabuły w formie retrospektywy. Jest to wciągająca opowieść, z dość przewidywalnym twistem na sam koniec.
Dodatkowe historie zostały zilustrowane kolejno przez Samiego Basri i Adrianę Melo. Ich kreska również jest realistyczna, z przyzwoitymi detalami. Szczególna pochwała należy się Melo za przygotowanie licznych wcieleń Marsjańskiego Łowcy Ludzi. Kolory to sprawka Hi-Fi. Cechują się one niezwykłą intensywnością, przez co łatwo je odróżnić od tych w pracach pozostałych kolorystów w albumie.
Dwieście czterdzieści stron Superman Action Comics to potężna dawka emocji w wykonaniu wielu artystów. Na uwagę zasługują przede wszystkim poczynania Supermana, na którego misje byliśmy przygotowywani w poprzedniej części jego przygód. Jak na razie są one mocno dołujące. Na dalsze losy bohaterów trzeba będzie poczekać do kolejnego tomu. Interesująco wypada także opowieść o J’onnie J’onzzu, którego historię śledzi się z nieukrywaną radością. Rysunki to przede wszystkim mocno wyróżniające się prace Riccardo Federiciego, potrafiące zachwycić niejednego miłośnika fotorealistycznych ilustracji.
TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Phillip Kennedy Johnson, Sean Lewis, Shawn Aldridge
Illustrator: Miguel Mendonça, Daniel Sampere, Riccardo Federici, Dale Eagleshaw, Will Conrad, Sami Basri, Adriano Melo.
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328165328
Liczba stron: 240
Wymiary: 16.7x 25.5cm
Data premiery: 06 marca 2024 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Story House Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. Jego przekazanie nie miało wpływu na moją opinię. Łańcuchy mam, bo je lubię.