Tak trudno mi uwierzyć, że skończyłem właśnie czytać trzeci zeszyt przygód rodziny Miklaszewskich, którzy znaleźli swoją własną niszę na rodzimym rynku komiksowym. Radzą sobie na niej całkiem nieźle, ustawicznie brną do przodu ze swoim pomysłem na historię. A to nawet nie początek ich przygód, których czeka na nas o wiele więcej.

Ręka do góry ci, którzy nie są zafascynowani podróżami? Hę? Chyba was mało, co? Większość z nas lubi przemieszczać się po świecie, choćby tylko po to, aby poleżeć w ciepłych promieniach słonecznych, zebrać plon z witaminy D, odpocząć po 40 paru tygodniach pracy. Iza i Piotr wraz ze Snupkiem mają swój własny styl podróżowania, doskonale można było go już poznać w poprzednich zeszytach. Co w zupełności nie jest wymagane do obcowania z niniejszym, gdyż w mojej skromnej opinii można czytać go samodzielnie, zostanie to wyjaśnione w trakcie. Jest co prawda kilka nawiązań, jednak nie przeszkadzają one zupełnie cieszyć się kolejnymi przygodami zaradnej grupki. A są one skoncentrowane wokół życia jachtostopowicza. Tak, ten środek transportu również można „złapać”. Wszystko zaczyna się od jachtu i na nim kończy, gdyż celem nadrzędnym jest przepłynięcie Oceanu Atlantyckiego. Czy się to ostatecznie udało? Dowiecie się z lektury, która może wydawać się wielu osobom spojrzeniem zza kulis podróżników. Bo wiecie, zdradzę wam mały sekret, podróże nie wyglądają w rzeczywistości tak pięknie jak na fotkach znajomych i przepięknie zmontowanych filmach w telewizji. Nie będę tego sam ukrywał, wy też nie powinniście, dobrze wiadomo, iż poza strefami turystycznymi, a nawet w nich, nie dba się o środowisko. I pomimo trudów codziennego podróżniczego życia, Miklaszewscy kładą mocny nacisk na fatalną w skutkach niszczycielską działalność ludzi. Tak – nas wszystkich, lecz oprócz wytykania, wskazują również środki zastępcze. Nie tylko we własnym zakresie, lecz także uświadamiając innych, spotkanych w trakcie przygód. Całość jest utrzymana w lekko reportażowym stylu, przepełnionym myślami Snupka, które znakomicie rozładowują ciężar co niektórych sytuacji jak i poruszanej tematyki. Można wprost stwierdzić: łączy się tu przyjemne z pożytecznym dla świata. Na etapie trzeciego zeszytu nie stwierdzam znudzenia serią, z chęcią będę sięgał po kolejne jej epizody, po prostu z czystej ciekawości dalszych przygód, jak i omawianej tematyki stan środowiska.

Etatowym rysownikiem jest tu cały czas Filip Sułkowki, który dostaje ode mnie ogromny ukłon za wciąż wygrywaną walkę z alokacją treści. Z pewnego wywiadu wiem, że jest tego pierwotnie jeszcze więcej, jednak finalny efekt jest moim zdaniem wystarczający, cieszę się z takiego rozmieszczenia, momentami balansującego na granicy czytelności. Co więcej, dobrze koresponduje tu obraz i tekst, uzupełniają się, toczą tę samą opowieść. Dla mnie jest idealne, gdyż w przeciwnym wypadku mógłbym się znudzić, odrzucić ten organ. Kreskówkowa oprawa czas cieszy moje oczy, już wcześniej zachęciła dzieciaki do słuchania, więc teraz już wiecie, co wałkujemy wieczorami przez najbliższe dni.

PS Idealnie czyta się opisy w głowie głosem Krystyny Czubówny 😉

TECHNIKALIA:
Scenarzysta: Izabella i Piotr Miklaszewscy
Ilustrator: Filip Sułkowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dookoła Świata
Oprawa: miękka
Druk: kolor
ISBN-13: 9788362754151
Data wydania: 28 czerwiec 2022 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Dookoła świata za udostępnienie komiksu do recenzji
2 myśli w temacie “Podróże z pazurem. Zeszyt 3. W objęciach pasatów”